

Największa w historii Chełma inwestycja drogowa – warta 250 mln zł i wsparta 200-milionowym dofinansowaniem z Polskiego Ładu – po fiasku mediacji z firmą Sarinż utknęła w martwym punkcie. Władze miasta zapewniają jednak, że modernizacja wiaduktu i pozostałych ulic będzie kontynuowana z nowym wykonawcą, bez utraty funduszy.

Podczas ostatniego posiedzenia Komisji Budżetu i Rozwoju Gospodarczego nie brakowało emocji. Radni pytali o ryzyko zamknięcia wiaduktu – „serca miasta”, możliwe sankcje finansowe i los ogromnego dofinansowania.
– To jest 200 milionów złotych. Czy ich nie stracimy? – dopytywała radna Małgorzata Sokół.
Wiceprezydent Radosław Wnuk potwierdził zakończenie współpracy z firmą Sarinż i wyjaśnił, że choć mediacje formalnie się skończyły, spór najpewniej trafi do sądu. – Wiadukt i cała inwestycja będą realizowane. Wybierzemy nowego wykonawcę, a warunki Polskiego Ładu pozwalają na zmianę promesy bez utraty środków – uspokajał.
Sarinż, który w 2023 roku podpisał umowę na przebudowę 11,5 km dróg, miał stworzyć „całkowicie nowy wiadukt” i układ komunikacyjny otwierający Chełm na rozwój gospodarczy. Udało się zrealizować część prac – m.in. na ul. Zawadówka i Włodawskiej – jednak w grudniu minionego roku firma zrezygnowała z kontraktu, powołując się na niemożliwy do dotrzymania harmonogram.
Teraz miasto czeka na formalną zmianę promesy i będzie miało 9 miesięcy na wybór nowego wykonawcy. Dla mieszkańców oznacza to, że na wielką przebudowę i nowy wiadukt trzeba jeszcze poczekać – choć samorząd zapewnia, że projekt nie upadnie.
