Brak porozumienia już na początku kadencji, źle wróży na przyszłość nowej radzie miasta
Już na ostatniej sesji dało się zauważyć, że mimo zapewnień lewicy i prawicy o chęci współpracy dla dobra miasta, o porozumienie będzie trudno. W porządku obrad uwzględniono głosowanie nad uchwałami o odwołaniu Ewy Kuranc, dotychczasowego sekretarza i powołaniu na jej miejsce Elżbiety Grzyb. Choć porządek obrad bez problemu przeszedł, to w chwilę później wiceprzewodniczący rady Jerzy Jaworski złożył wniosek o zdjęcie punktów dotyczących powołania i odwołania sekretarza. Ta sytuacja najwyraźniej wyprowadziła z równowagi radnych klubu „Postaw na Chełm”. Nie pomogły nawoływania z mównicy radnego Pawła Siepsiaka, który mówił o paraliżu urzędu, destrukcji i wstydzie. Apelował też do „możliwości intelektualnych” radnych koalicji. Za, głosowała cała koalicja, więc mimo sprzeciwu lewicy wniosek przeszedł.
– To nie była decyzja podyktowana rozsądkiem i rozwagą, ale złośliwością i chęcią odegrania się za pana Zbigniewa Bajko – przekonywała z kolei prezydent Fisz, podczas własnej konferencji prasowej.
Zarzut o „odgrywanie się” padł z ust pani prezydent już podczas sesji. Według niej koalicjanci mieliby mścić się za nie przyjęcie kandydatury Bajki na wiceprezydenta.
– Nie ma mowy o zemście, bo nie zależy mi na tym stanowisku – wyjaśniał Bajko podczas spotkania z dziennikarzami. Nie zdążył powiedzieć wiele więcej, bo odebrał pilny telefon. – Prezes (Zbigniew Matuszczak, prezes MPGK, gdzie Bajko pracuje, przyp. red.), zabronił mi rozmawiać i polecił wracać do pracy – zakomunikował Bajko po jego odebraniu i wyszedł.