Mieszkanka Chełma z balkonu zauważyła, jak dwóch mężczyzn wlecze do samochodu trzeciego. Zadzwoniła na policję. W momencie, kiedy dyżurny oficer wysyłał na miejsce ekipę, opisane przez kobietę auto zajechało przed… komendę.
Jak później opowiadali policji, złożona im oferta była niezwykle atrakcyjna. Naciągacz, 29-letni Sławomir G., zaproponował jednemu z nich pracę nie wymagającą ani kwalifikacji, ani znajomości języka. Miał zastąpić mężczyznę, który zrezygnował z wyjazdu do Norwegii, bo ponoć złamał rękę.
Na kolejnym spotkaniu, podczas którego panowie omawiali warunki norweskiej eskapady, padła propozycja zatrudnienia jeszcze jednego mężczyzny. Skaperowany już 56-latek zaproponował wtedy swojego kolegę.
– Mężczyźni do ostatniej chwili ufali naciągaczowi – dodaje Wira-Kokłowska. – Dopiero w ubiegłą środę powiedział im, że z wyjazdu nici. Zapewnił, że odda pieniądze, ale dopiero wtedy, kiedy będzie je miał.
Tego oszukanym było już za wiele. Wyciągnęli naciągacza z baru, w którym mieli spotkanie i – chociaż się opierał – zawieźli do komendy.
Wyszło na jaw, że tego rodzaju oszustwo to dla niego nie pierwszyzna. W przeszłości odpowiadał już za podobne czyny, a wczoraj na policję zgłosił kolejny poszkodowany – stracił 300 zł – przez Sławomira G.