
Chrzanów, gm. Janów Lubelski. Poniedziałek, 26 maja, zbliża się godzina 19:30. Przed remizą Ochotniczej Straży Pożarnej zbiera się coraz więcej ludzi. Niosą kwiaty, przygotowują tradycyjny chleb. Nie ma wątpliwości — cała wieś czeka na Karola Nawrockiego, kandydata na prezydenta, który w pierwszej turze zdobył tu bezkonkurencyjne poparcie. I choć nikt nie wiedział do końca, czy przyjedzie — mieszkańcy przyszli. Bo "to nasz człowiek".

Sonda: Kto wygra wybory w drugiej turze?

„Chcemy go powitać jak swojego”
— Na kogo Pan głosował w pierwszej turze? — pytamy starszego mężczyznę stojącego przy wejściu. — Na niego. I w drugiej też — odpowiada bez wahania. — Cała wieś na niego głosowała. To jest nasz człowiek. Katolik. Polak.
Kobieta z sąsiedztwa dodaje: — Chcemy go tylko zobaczyć. Przywitać. To człowiek, który zatrzyma to wszystko, co złe. Ja przeżyłam stan wojenny. I nie chcę, żeby UB znów rządziło tym krajem.
Emocje sięgają zenitu. Ludzie podkreślają, że nie boją się mówić, czego chcą: — Ja jestem rolnikiem, to bym zapytał o zwierzęta, o wieprzowinę. Bo to ważne dla nas. Inni pytają o bezpieczeństwo, o młodzież, o uchodźców: — Nie chcemy, żeby Polska była sprzedana. Tu, w naszej gminie, Polska ma zostać Polską.
Spontaniczna mobilizacja
Wizytę zapowiedziano zaledwie dzień wcześniej. A jednak wieść o niej rozeszła się błyskawicznie — telefonami, wiadomościami, przez Facebooka.
— Każdy jak umiał. Trochę telefonicznie, trochę przez messengera, trochę rozmowy z sąsiadami. I się zebrało — mówi jedna z mieszkanek. — Nieczęsto ktoś znany z telewizji przyjeżdża do takiej miejscowości. To dla nas wielkie wydarzenie.
Remiza zmienia się w scenę uroczystości. Strażacy zabezpieczają teren, gospodynie ustawiają stoły, dzieci biegają z biało-czerwonymi chorągiewkami. Atmosfera przypomina święto narodowe.
„Zostałem przyjęty w bardzo piękny sposób”
Gdy Karol Nawrocki pojawia się wreszcie w Chrzanowie, owacje trwają długo. — To jest coś niesamowitego. Wasz śmiech, wasze oczy, wasze spojrzenia dają mi siłę, by walczyć o Polskę normalną i bezpieczną — mówi ze sceny.
— Zostałem przyjęty w bardzo piękny sposób — przez koło gospodyń wiejskich, przez piękne polskie rodziny, przez Ochotniczą Straż Pożarną. To przyjęcie daje mi energię na ostatnie dni kampanii — dodaje już po spotkaniu.
W swoim przemówieniu kandydat podkreślał, że to właśnie w takich miejscowościach jak Chrzanów kumuluje się społeczna siła Polski: — Tu, w kołach gospodyń i OSP, jest odpowiedzialność za ojczyznę. Tu jest kultura, tożsamość, dziedzictwo. Polska, którą kochamy i której będę ambasadorem jako prezydent.
Głos ludzi
Mieszkańcy odpowiadali z pełnym przekonaniem. — Nie chcemy się dzielić. Tu jest jedna Polska. Nie ma wschodu i zachodu, są wspólne wartości i tradycje — mówili zgromadzeni.
Wielu dziękowało za przyjazd i możliwość spotkania. — To nie jest polityka. To jest nasze życie. Chcemy, żeby było bezpiecznie, żeby dzieci miały przyszłość. A on — Karol Nawrocki — nam to daje — mówiła starsza kobieta ze łzami w oczach.
Z serca Lubelszczyzny — w dalszą drogę
Spotkanie w Chrzanowie zakończyło się dopiero po godzinie 21. Nawrocki rozdawał autografy, robił zdjęcia z mieszkańcami, uśmiechał się do dzieci. Stąd ruszył bezpośrednio na Podkarpacie.
