Walijska grupa Budgie zasłynęła dziwnymi tytułami, ciężkimi riffami i wysokim głosem wokalisty. We wtorek (25.11) wystąpi w Lublinie.
Choć kapela wciąż działa - koncertuje i nagrywa (w listopadzie 2006 wydała album "You're All Living in Cuckooland”) - nie wzbudza u siebie większych emocji.
Jej kawałki znane są bardziej w wersjach innych bandów niż w autorskich ("Breadfan” i "Crash Course in Brain Surgery” grywał Metallica, "I Can't See My Feelings” prezentował Iron Maiden, "Homicidal Suicidal” wykonywał Soundgarden).
Ale w Polsce pamięć o zespole jest ciągle bardzo żywa i Burke Shelley & Co. zawsze mogą liczyć tu na liczne audytorium podczas koncertów. Dlatego chętnie i często nad Wisłę przyjeżdżają.
W latach 80. Budgie było w Polsce tak mocną marką, że mogło tu odbyć dwutygodniowe tournée złożone z 16 koncertów, gromadzących tłumy. W 2004 roku Walijczycy zagrali w Warszawie, Krakowie i Radawcu, a w ubiegłym roku wystąpili w Poznaniu oraz ponownie w Warszawie i Krakowie.
Teraz przyjechali na pięć koncertów. We wtorek 25 listopada zagrają w lubelskim klubie Graffiti. Na występ można pójść, ale:
a) biegli w angielskim niech zapomną, że go znają,
b) łasi na rockowy czad niech pamiętają, że panowie są już w fazie niemobilnej wieku produkcyjnego.
Początek grania o godz. 20. Support: Fifty Foot Woman. Bilety - w przedsprzedaży po 100 zł, w dniu koncertu po 120 zł - do kupienia w klubie, ul. Piłsudskiego 13.