Utwory ze swojego ostatniego longplaya zaprezentują w niedzielę (25.10) w lubelskim klubie Graffiti bracia Waglewscy.
Wprawdzie w pierwszym utworze z albumu słychać gitary mogące kojarzyć się z heavy metalem. Ale to jedyne takie dźwiękowe nawiązanie do niego przez blisko 50 minut.
Tytułowy numer to hiphopowo-soulowa ballada. Najbardziej miękki, wyluzowany i kołyszący kawałek w zestawie. W niczym nie przypomina heavy metalu.
Pozostałe utwory to głównie bardzo syntetyczna muzyka, nawiązująca brzmieniowo do wczesnych kawałków hiphopowych z lat 80. Do tego trochę pokręconych numerów z eksperymentami elektronicznymi (dubowymi, drumandbassowymi, clickowymi, ambientowymi) i fajne, miłe dla ucha balladki.
O co więc chodzi w tym "Heavi metalu”? Wszystko wyjaśniają teksty autorstwa Fisza. Okazuje się, że Bartek we wczesnej młodości był fanem Sodomu, Anthraxu i podobnych kapel. Teraz wspomina stare fascynacje. "Słuchało się Sodom i Anthrax” – nawija w tytułowej piosence. A w kawałku "Iron Maiden” rapuje: "Skład Iron Maiden ciągle znam na pamięć”.
Ale nawija nie tylko o muzycznej stronie tamtych lat. Rapuje o dziewczynach ("w autobusie tłok był ogromny/ kiedy na plecach czułem twój stanik”), o imprezach, o kumplach i o polskiej rzeczywistości czasów ustrojowego przełomu.
Jak to u Fisza, teksty, choć tym razem wspomnieniowe, często są ironiczne. "My ciągle tego nie robiliśmy/ i dużo sami trenowaliśmy” – to o seksie.
Album kończy się kawałkiem o spotkaniu z klasą po latach. "Siedzimy sobie skromnie/ żaden Batman i Robin/ wspominamy znajomych z podstawowej szkoły/ stolik w samym rogu/ żadnej sensacji/ odmiennej orientacji/ każdy żonaty, ma to wpisane w dowód” – rapuje Fisz w utworze "666”.
W sumie "Heavi metal” to rzecz inteligentna i przyjemna, a przy tym w dużej mierze imprezowa. Powinna świetnie zafunkcjonować na żywo. Warto zatem wpaść w niedzielę do Graffiti. Początek koncertu o godz. 19.
Bilety – po 30 zł – do kupienia w klubie, ul. Piłsudskiego 13.