Zdolna, muzykalna, poetycka, rockowa, popowa, balladowa - to w sprawach artystycznych. Ambitna, niezależna, czuła, małomówna - to w życiu.
Gdyby jednak trzeba było użyć tylko jednego słowa, najlepiej określającego 36-letnią mieszkankę podwarszawskiego Sulejówka, najlepszym wydaje się przymiotnik "smutna”.
Zdołowana
Kasia podobno nie jest skora do żartów na co dzień, łatwiej dostrzega ciemne barwy życia i lubi się nad nimi zamyślać. To znajduje odbicie w jej piosenkach. Wprawdzie napisała i nagrała w swojej 15-letniej karierze trochę pogodnych i optymistycznych utworów, ale najwięcej ma melancholijnych numerów naznaczonych psychicznym bólem. Pewnie nieco wyreżyserowanym, bo trudno jednak uwierzyć, że jest aż tak zdołowana, jak mogą sugerować jej numery.
Wszystko traci sens
Pierwszy przebój Kasi "Wyznanie” był piosenką miłosną. Ale obok wersów "Pozwól być blisko tak/ Tak byś poczuł miłość mą/ Chcę byś żył tym co ja”, zaśpiewanych w tonie uczuciowego upojenia, można tu usłyszeć takie słowa: "Pójdę gdzie zechcesz mnie/ Zobaczyć i mieć/ Nawet gdy dotyk Twój/ Sprawi mi ból/ Tylko ból”. Zostały one wykonane adekwatnym cierpiącym głosem.
Kolejny singlowy numer "Jak rzecz” zaczynał się słowami "Poprzez palce moich rąk widzę że/ Wszystko się wymyka i traci sens” interpretowanymi z przygniatającym smutkiem. Kiedy w rok po debiucie Kasia zdobyła na festiwalu w Sopocie Grand Prix i Nagrodę Publiczności za wykonanie miłosnego kawałka na smutno "A to co mam”, stało się jasne, że to specjalistka od minorowych klimatów.
Melancholia
Jak komuś potrzebna była smutna dziewczyna ze smutną piosenką w filmie, to zgłaszał się do Kasi ("Nocne graffiti” - "Straciłam swój rozsądek”). Kiedy trzeba było dołożyć polski wolny kawałek do żałobnej kompilacji w hołdzie dla sportowca, najlepsza okazywała się Kasia ("A Tribute to Ayrton Senna” - "Bezpowrotnie”).
Na szczęście, w tej stojącej wodzie melancholii od czasu do czasu pojawia się bystry nurt. Dzięki takim piosenkom, jak "Co może przynieść nowy dzień”, "Będę jak”, "Pieprz i sól” Kasia nie jest osobą anonimową dla zwolenników mocniejszego, rockowego uderzenia.
Trochę ognia
Na najnowszym albumie artystki ("Antepenultimate”), wydanym po czterech latach od poprzedniego ("Samotna w wielkim mieście”), tak jak można się było spodziewać, dominują posępne numery w wolnych tempach. Ale są też dwa ogniste rockery - "Miłość, trzeźwość i pokora” i "Anhedonia”. I właśnie one wydają się najbardziej udane kompozytorsko i aranżacyjnie.
I głównie dla tych piosenek warto wybrać się na sobotni koncert w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Przysodniczego (ul. Akademicka 15). Start o godz. 18.
Bilety - po 60, 50 i 40 zł - do kupienia w kasie Agencji Koncertowej N'n'N w budynku filharmonii, ul. Skłodowskiej 5.