Koniec sierpnia. Powstanie Warszawskie jeszcze trwa. Jest rok 1944. Zwykle dzieci 1 września szły do szkoły. Teraz szkół nie ma. Zostały zburzone, spalone. To było 70 lat temu.
Nie jest łatwo ją czytać. Nawet wtedy, kiedy autorka pisze o pierwszych, zwycięskich dniach i potyczkach, wiemy co będzie dalej. Każde zwycięstwo zostało kupione czyjąś śmiercią, każdy dzień wzmagał bestialstwo okupanta.
Przedmowa profesora Witolda Kieżuna wyjaśnia wiele tym, którzy jeszcze nie znali ówczesnej sytuacji politycznej; nie wiedzieli o zdradzie aliantów, o porozumieniu Roosvelta ze Stalinem i o tym, dlaczego Powstanie wybuchło właśnie wtedy.
Profesor pisze: "Tak więc Powstanie 1944 roku to przykład typowej dla greckiego dramatu sytuacji tragicznej - każda decyzja doprowadza do tragicznego efektu, zniszczenia miasta i jego zabytków, olbrzymiej liczby ofiar. Jednak to wszystko, począwszy od 1939 roku, rodzi się ze zdrady aliantów, którzy wykorzystali nasz potencjał ideowy, naszą bojową postawę, a ostatecznie zgodzili się na pozbawienie nas niepodległości”.
Powstanie wybuchło po tym, jak na 28 lipca okupant wyznaczył imiennie 100 tys. mężczyzn do robót fortyfikacyjnych. Warszawiacy solidarnie nie zgłosili się, nie usłuchali rozkazu. Tym samym wydali na siebie wyrok śmierci. Wobec tego zagrożenia dowództwo AK ogłosiło mobilizację.
Autorka książki opisuje pierwsze walki z Niemcami, pierwsze zwycięstwa i tragedie - rzezie w kościołach, rzeź ludności Woli i Ochoty, bezprzykładne poświęcenie, udział w Powstaniu tych najmłodszych - dzieciaków jeszcze. Opiera się na relacjach tych, którzy przeszli przez piekło, walczyli, którym udało się przeżyć i żyć w zniewolonej ojczyźnie, albo na obczyźnie.
Pisze bardzo prosto, trafiając do serc, do wyobraźni, odzierając Powstanie z zakłamanej historii.
Książka bardzo starannie wydana z fotografiami, indeksem, bibliografią.
Joanna Wieliczka-Szarkowa, "Powstanie Warszawskie 1944. Gloria Victis”, Wydawnictwo A.A. s.c