Czy warto oceniać książkę w jakiejś skali? Chyba nie, bo przecież każdemu może się podobać coś innego.
Oto na księgarskie półki trafił zbiór opowiadań Juliana Barnesa "Cytrynowy stolik”. I warto tę książkę mieć, a z pewnością przeczytać, choć może najmłodsze pokolenie nie odbierze wszystkich niuansów jak trzeba, nie wszystkie słabostki i zachowania bohaterów będą ich wzruszać i śmieszyć, a raczej zirytują.
Tym razem Barnes zmaga się z upływającym czasem, a mówiąc po prostu – ze starością. Jego bohaterowie już mają za sobą najpiękniejsze lata, a teraz, zdając sobie z nieuchronnego przemijania, reagują różnie – złością, rezygnacją, smutkiem, czasem nawet ironią, są oporni, tęsknią za młodością, za witalnością, która nie wraca. Tym silniej odczuwają namiętności, tym boleśniej porażki, czasem stają się groteskowi.
12 opowiadań o różnym "nasyceniu starością” pokazuje, jak zmienia się człowiek dobiegający nieuchronnie kresu. Czasem chwyta się rozpaczliwie jakichś mrzonek z pradawnej młodości, czasem staje się złośliwym staruchem, kiedy indziej nie przyjmując do wiadomości upływającego czasu snuje plany na przyszłość, ale los bywa złośliwy. Jak to dobrze, że autor potrafi treść zaprawić humorem.
W tych opowiadaniach znajdziemy całe życie – zaprzepaszczoną miłość, oszukiwane przez mężów wdowy, bywalców sal koncertowych, żonę, która być może nie zawsze myśli o mężu własnym. Autor nie trzyma się kurczowo naszych czasów – starość dopadała tych sprzed dziesiątków lat i dogania współczesnych. Trzeba powiedzieć, że nie jest podły, bywa nawet delikatny w stosunku do swoich bohaterów, refleksyjny i bardzo, bardzo prawdziwy.
Świetne opowiadania. Czytane w programie 2 Polskiego Radia, ale warto samemu po nie sięgnąć. Nie raz.
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl