Indygo, Lublin, Quality Music, 29.05.09
"Muzyka Indygo to eteryczno-progresywny rock, zawierający w sobie elementy metafizycznych przeżyć. Niekonwencjonalne brzmienia, harmonia i rytmy zabiorą was w podróż przez ukryte zakamarki ludzkiej duszy. To muzyka przechodząca przez każdą cząstkę ciała” - taką promocyjną prezentację rozesłała do mediów grupa Indygo przed piątkowym koncertem.
Brzmi to strasznie pretensjonalnie i na dodatek nie bardzo się potwierdza w koncertowej akcji. Na szczęście!
Jak się okazało w Quality Music, w muzyce zespołu nie ma tak wydumanych pomysłów, co w tekście ją opisującym. Owszem, kapela wykonuje rocka progresywnego. Ale w wersji całkiem strawnej dla przeciętnego słuchacza.
Klimat utworów nie jest też mocno gotycki, czego można by oczekiwać patrząc na część publiczności, która przyszła do lokalu.
Jest w tym, co robi Indygo sporo wymyślnych zagrywek w duchu progresywu i trochę motywów gotyckich, ale pierwsze nie zabijają piosenek zbytnią pokrętnością, a drugie nie dołują.
Wszystko jest bardziej do zabawy niż do umartwiania, co zresztą było widać po twarzach muzyków. Instrumentaliści grali mocno i dynamiczne, z polotem i jakby z przymrużeniem oka wypuszczając się na chwilowe muzyczne zawijasy.
Wokalistka czarowała melodyjnymi frazami, wykonywanymi przyjemnym dla ucha głosem.
Grupa jest dopiero na początku swej drogi artystycznej (powstała pod koniec ubiegłego roku), a już robi bardzo dobre wrażenie. Aż miło pomyśleć, co będzie dalej!