Znakomita śpiewająca aktorka Katarzyna Groniec zaprezentuje w piątek (4.12) w lubelskim Teatrze Andersena "Listy Julii”.
Nie byłoby tego recitalu, gdyby Elvis Costello nie przeczytał w gazecie w 1992 roku o pewnej osobliwej tradycji. Brytyjski piosenkopisarz i wokalista dowiedział się z artykułu o nieszczęśliwie zakochanych, którzy wysyłają do Julii Capuletti listy (tak, fikcyjnej bohaterki dramatu Szekspira "Romeo i Julia”). Zwierzają się w nich ze swoich sercowych problemów. I dostają odpowiedź!
Ten ruch zaczął się w połowie lat 30., kiedy w podziemiach kościółka San Francesco al Corso w Weronie, będących domniemanym miejscem spoczynku dramatycznej postaci, stanął sarkofag, mający kusić romantycznych turystów.
Pewnego dnia ówczesny stróż grobu Ettore Solinami otrzymał list zaadresowany "Giulietta, Verona”. Urzeczony jego stylem i wzruszony treścią, odpisał na niego. Potem przyszły kolejne listy. Z roku na rok było ich coraz więcej. Potem jego działalność kontynuował pewien profesor. Obecnie korespondencją zajmuje się Klub Julii, stowarzyszenie wolontariackie, które podtrzymuje mit weronianki poprzez rozmaite działania.
Elvisa Costello zaintrygowała ta historia i zainspirowała do zrealizowania nietypowego dzieła. Artysta wspólnie z członkami The Brodsky Quartet stworzył cykl utworów, mających od strony literackiej formę listów, a w warstwie muzycznej będących kameralnymi kompozycjami klasycznymi. Zaproszeni do współpracy instrumentaliści mieli udział nie tylko w pisaniu nut, ale także słów.
Pomysłodawca przedsięwzięcia chciał bowiem, by teksty możliwie jak najbardziej naturalnie reprezentowały różnorodne punkty widzenia i mentalności. Sam obsadził się głównie w roli redaktora.
Fonograficznym efektem tej niecodziennej kooperacji był album "The Juliet Letters” nagrany w Londynie pod koniec 1992 roku, a wydany na początku 1993 roku. Fanom rockmana Elvisa Costello nie przypadł on za bardzo do gustu. Za to spodobał się literaturoznawcom, którzy docenili epistolarne teksty będące zwierciadłem trudnych charakterów (męskich i żeńskich) i przedstawiające różne ciężkie – nie tylko miłosne – przypadki ludzkie.
"Cyklem piosenek na kwartet smyczkowy i głos”, jak określili swoje dzieło twórcy, zainteresowali się wykonawcy klasyczni. Kanadyjska śpiewaczka Kerry-Anne Kutz nagrała "The Juliet Letters” z The Abysse Quartet. Amerykańska wokalistka Michelle Murray zarejestrowała cykl z towarzyszeniem pianisty Davida Murraya.
Nietypowe utwory Brytyjczyków wzięła też na warsztat mistrzyni piosenki aktorskiej Katarzyna Groniec. Sama przetłumaczyła teksty, zachowując żeńską i męską perspektywy. Tomasz Kulak wykonał kilkanaście zdjęć do pokazywania na scenicznym ekranie, na których Groniec wcieliła się w listowe postaci.
Łukasz Damrych i Tomasz Kasiukiewicz przearanżowali muzykę na 7-osobowy zespół (saksofon, tuba, puzon, waltornia, fortepian, gitara basowa i perkusja). I tak przygotowane "Listy Julii” miały premierę na tegorocznym Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.
W piątek zjawiskowy recital zostanie zaprezentowany w Teatrze Andersena w Lublinie. Początek o godz. 19. Adres: ul. Dominikańska 1.
Bilety po 30 zł.