

W rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego polscy parlamentarzyści z Konfederacji pojawili się w Berlinie, by przypomnieć o niemieckich zbrodniach z 1944 roku. Wśród nich był lubelski poseł Bartłomiej Pejo.

W 81. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego poseł Bartłomiej Pejo z naszego regionu wraz z delegacją Konfederacji, w tym liderem Nowej Nadziei Sławomirem Mentzenem, udał się do Berlina, by symbolicznie uczcić pamięć o ofiarach niemieckich zbrodni. Na placu przed Bramą Brandenburską rozwinęli transparent z napisem: „W 1944 roku Niemcy zamordowali 200 tys. Polaków i zniszczyli Warszawę”, a następnie odpalili race.
– Jesteśmy w Berlinie razem ze Sławomirem Mentzenem, aby przypomnieć o trudnej historii i niemieckich zbrodniach. W czasie Powstania zginęło 200 tysięcy Polaków, a Warszawa została niemal doszczętnie zniszczona. Wspominając ten heroiczny zryw, pamiętajmy o młodych ludziach, którzy oddali życie na ulicach stolicy – napisał poseł Pejo w mediach społecznościowych.
Politycy Konfederacji podkreślili, że obowiązkiem Polaków jest przypominanie światu o prawdzie historycznej, zwłaszcza w obliczu prób relatywizacji niemieckich zbrodni. – Nigdy nie pozwolimy im o tym zapomnieć – napisał w mediach społecznościowych Mentzen.
Politycy, jak twierdzą, przypomnieli też, że choć opinie na temat sensu samego Powstania Warszawskiego bywają w Polsce podzielone, to nie ma wątpliwości co do potrzeby oddawania czci poległym i pielęgnowania pamięci o wydarzeniach z sierpnia 1944 roku.
Gest przed Bramą Brandenburską miał zarówno wymiar symboliczny, jak i polityczny – jako sprzeciw wobec antypolskiej narracji oraz apel o zachowanie prawdy w relacjach polsko-niemieckich - twierdzą politycy.
