Z okna akademika na miasteczku uniwersyteckim w Krakowie wypadł 22-letni student z Lubelszczyzny. Zginął na miejscu. Jego 21-letni kolega z tego samego pokoju został ugodzony nożem. Prokuratura bada, co łączy te wydarzenia.
Wiadomo, że obydwaj mężczyźni – 22 latek i jego o rok młodszy kolega, mieszkali w tym samym pokoju w akademiku przy ul. Bydgoskiej w Krakowie. To miasteczko studenckie. Pomimo wakacji przebywało tam wielu studentów.
W środę w nocy 22-latek wrócił z imprezy do akademika. Krakowska policja i prokuratura nie podają jego bliższych danych. – To mieszkaniec województwa lubelskiego – mówi jedynie Katarzyna Padło z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej w Krakowie.
Śledczy nie podają również, co zaszło w studenckim pokoju zajmowanym przez sublokatorów. Wiadomo tylko, że nagle wybiegł z niego 21-latek. Był ranny. Studenci, którzy go zobaczyli, próbowali udzielić mu pomocy. Przyjechało pogotowie. Nagle studenci usłyszeli odgłos uderzenia. Okazało się, że z okna na czwartym piętrze spadł 22-latek. Usiłowano go reanimować. Bezskutecznie. Zginął na miejscu.
– Najpierw otrzymaliśmy zgłoszenie o poranionym nożem 21-latku a niedługo potem, że pod tym samym akademikiem znaleziono zwłoki 22-latka – mówi Padło.
Ranny mężczyzna trafił do szpitala. Obrażenia nie zagrażają jego życiu. Krakowskie gazety pisały, że chwycił napastnika za rękę, dzięki czemu osłabił cios zadany w klatkę piersiową.
Krakowska prokuratura próbuje ustalić, co zaszło pomiędzy sublokatorami pokoju w akademiku. Przesłuchuje osoby, które były wówczas w budynku. Duże znacznie przywiązuje również do wyników sekcji zwłok, które pokażą, jakie obrażenia miał 22-latek.
– Czekamy na wyniki sekcji, więcej będziemy mogli powiedzieć o sprawie w sierpniu – zapowiada prokurator Marcinkowska.