Szpital w Kraśniku jest w coraz większych tarapatach finansowych. Pierwszy kwartał tego roku zamknął stratą w wysokości ponad 1,7 mln złotych. Dyrekcja rozważa nawet ograniczenie usług.
Tak poważne kłopoty finansowe wzięły się m.in. stąd, że szpital nie dostał pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia za usługi medyczne wykonane ponad ustalony limit. Poza tym, co już na początku roku stwierdziła niezależna firma audytorska, szpital ponosi straty także z powodu przerostu zatrudnienia, dużych koszty mediów i działalności pomocniczej, niemedycznej.
Według audytorów, ratunkiem jest redukcja zatrudnienia o 101 etatów oraz przeniesienie wszystkich oddziałów do pomieszczeń szpitalnych w starej części Kraśnika. Funkcjonowanie szpitala w dwóch dzielnicach powoduje bowiem dublowanie się wielu etatów i konieczność organizowania kosztownej komunikacji pomiędzy budynkami (dwa samochody, trzech kierowców).
Władze szpitala dostrzegają nieuchronność takich zmian, jednak nie nastąpią one tak szybko. - Już wcześniej zaczęliśmy realizować plan przenoszenia oddziałów do starej dzielnicy. Chodzi o to, aby wszyscy specjaliści byli w jednym miejscu - podkreśla dyrektor Krawiec.
W szpitalu przeprowadzono już pierwsze redukcje zatrudnienia. Pracę straciło od początku roku 45 osób. Obecnie w szpitalu zatrudnionych jest około 750 osób.
- Od nowa analizujemy zatrudnienie, ale nie do końca przekonują mnie wyliczenia kontrolerów. Ja patrzę, co jest do zrobienia i ilu do tego potrzeba ludzi. Według mnie nie ma konieczności przeprowadzenia aż tak dużych zwolnień. Jednak zgadzam się, że te propozycje dotyczą sytuacji docelowej, kiedy już wszystkie oddziały będą w jednym miejscu - dodaje Krawiec.