Wraz z restauracją Willa Filiks w Nałęczowie postanowiliśmy odtworzyć przedwojenny przepis na śledzia z Anatewki.
Żydowskie przepisy w polskiej i lubelskiej kuchni? Tak. Najbardziej znanym przykładem jest gefilte fish. Czyli karp po żydowsku, przyprawiany na słodko z dodatkiem migdałów i cynamonu, i podawany na chrześcijańską wigilię. Żydowscy kupcy przywozili do Lublina takie cymesy jak gałka muszkatołowa, migdały czy mak. Przed wojną żydowskie restauracje w Kazimierzu, Chełmie czy Lublinie podawały śledzia w kilkunastu odsłonach. Do śledzia szła chałka, placki ziemniaczane czy gorące ziemniaki.
Jeden z unikalnych przepisów na śledzia po żydowsku postanowiła odtworzyć restauracja Willa Filiks w Nałęczowie. Jedliśmy wersję prototypową w wykonaniu Marcina Ostrowskiego.
Śledzik z Anatewki, czyli jaki? Najpierw śledź. W oryginalnym, przedwojennym przepisie wymoczone śledzie są filetowane, krojone na kawałki. Do tego pokrojona w kostkę cebula, ogórek kiszony, dużo zielonego kopru i dobry olej. Na drugi dzień sam śledzik jest gotowy.
Następnie ziemniaki gotuje się w mundurkach, studzi, obiera, kroi w plastry, obtacza w sezamie i podsmaża na gęsim smalcu. Złożenie zimnego, pachnącego koprem śledzia i gorących ziemniaków w sezamie jest pierwszorzędne.
W Willi Filiks do śledzia doszły jeszcze duże, marynowane kapary oraz świeży liść laurowy, który nasycił danie niezwykłym aromatem. Swoje zrobił także olej rydzowy z lnianki. Taki olej był kiedyś stosowany właśnie do przyrządzania śledzi, z którymi komponuje się najlepiej. Po latach zapomnienia znów wraca do łask. Ziemniaki w sezamie są pyszne. Sezam przywołuje zamorskie, orientalne klimaty.
– Śledzik z Anatewki wchodzi do naszej karty. Ale uważajcie, mocno uzależnia – śmieje się Agnieszka Filiks, właścicielka i szefowa kuchni Willi Filiks.