Seta i galareta
Tak nazywa się ten lokal. Biała Podlaska rządzi. Kiełbaska 2.50, galareta 4.50, żurek p. Krysi 5 plus piwa z lokalnego browaru. A w środku niesamowity klimat.
Zimno wystraszyło gości z ogródka. Latem gra tu dżentelmen z harmonią. Jesienią życie przenosi się do środka. W większej izbie siwo od dymu. Przy stołach toczy się życie, rozmowy w cztery oczy. W sali bufetowej sympatycznie. Na bufecie dumnie prezentują się regionalne piwa z małego browaru. Brawo.
Zajazd Kodeński
Rozłożył się na przedmieściach Kodnia, przy wjeździe od Włodawy. Akurat trafiliśmy na świeżą grzybową, którą zamówiła M. Ja wziąłem żurek z białą kiełbasą plus ziemniaki ze skwarkami. Na drugie zamówiliśmy pierogi z grzybami i kapustą oraz ruskie.
Grzybowa - w tonacji kremu, z kawałkami świeżych grzybów, które właśnie wysypały się w pobliskim lesie. Pyszna. Żurek na zakwasie - podstawowy. Ale tłuczone ziemniaki ze skwarkami to była czyta poezja. Na pytanie dlaczego one takie dobre, padła taka odpowiedź: a bo stąd, dawne odmiany, a nie ze sklepu.
Pierogi z kapustą bardzo smaczne. Pierogi ruskie: wiejski ser i znów te wyśmienite ziemniaki. Coś wspaniałego. Zajazd Kodeński ma się dobrze i rozwija się ze smakiem.
Stek „U Oblatów”
W Domu Pielgrzyma, stojącym obok kościoła św. Anny ruch ogromny. W kuchni, gdzie rządzi brat Mariusz, też. Można tu zjeść smaczne śniadanie, żurek lub gulaszową, bigos, słynną karkówkę i schabowy. Ceny nieznacznie poszybowały w górę.
Udało się trafić na stek z cebulką, moje ulubione danie. Do steku zamówiłem frytki. Tak podpowiedziała wyobraźnia: w pamięci miałem smaczne kodeńskie ziemniaki. Niestety: frytki okazały się z marketu.
Honor uratował stek. Że świeżego mięsa, posiekany jak należy, biały pieprz, usmażony na złoto, w środku jakże soczysty. Następnym razem zamówię dwa steki. Bez frytek.