Mieszkańcy Lubartowa pojechali do Płońska, by przekonać się, czy tamtejsza sortownia odpadów jest uciążliwa dla sąsiadów. Zdania mieli podzielone, a decyzja o budowie podobnego zakładu w ich mieście tuż-tuż.
W Płońsku najbliższe domy są oddalone od sortowni o 600 metrów. Zakład leży półtora kilometra od centrum miasta. Działa od roku. Najpierw śmieci zwożone są do dużej hali. Już sprzed drzwi, przez które wjeżdżają ciężarówki, zalatuje odór. W pierwszej części hali jest jeszcze gorzej. Śmieci przesypywane są na kolejne taśmociągi. Dalej zatrudnione w sortowni kobiety ręcznie wyłapują odpady, które można wykorzystać jako surowiec wtórny. Przykry zapach nie jest już tam tak dokuczliwy.
Połowę śmieci, które trafiają do zakładu w Płońsku, wywozi się na wysypisko. Połowę da się odzyskać np. odpady organiczne przerabiane są na kompost. To – jeśli chodzi o natężenie odoru – pięta achillesowa zakładu.
– Był list od mieszkańców pobliskiego osiedla, którzy skarżyli się na smród, ale firma zastosowała nowe mieszanki bakterii kompostowych i skargi ustały – mówił Piotr Kaniewski, miejscowy dziennikarz.
– U nas nie ma protestów – zapewniał też Dariusz Matuszewski, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Płońsku.
Jednak po obejrzeniu sortowni mieszkańcy Lubartowa postanowili zasięgnąć języka u sąsiadów zakładu. – Tu się w lecie żyje jak w szambie, przedtem tego nie było – zapewniał starszy mężczyzna, z którym rozmawiali. – Okna nie można otworzyć.
Inni to potwierdzali i skarżyli się także na uciążliwą fermę trzody chlewnej, którą mają w tej samej okolicy.
Na koniec wizyty okazało się, że zdania wśród przyjezdnych z Lubartowa na temat sortowni nadal są podzielone.
– Trzeba zrobić wszystko, żeby sortownia przy ul. Lipowej nie powstała – uważa Elżbieta Wąs. – Ten nieprzyjemny zapach bardzo przeszkadza.
– A ja tę sortownię oceniam pozytywnie – mówi Włodzimierz Adamiak. – Stoimy 50 metrów od niej i nic nie czuję.
Zanim miasto da zgodę na zlokalizowanie sortowni przy ul. Lipowej, wycieczkę do podobnego zakładu chce zorganizować burmistrz Lubartowa Janusz Bodziacki. Wyjazd ma pomóc w podjęciu decyzji. Sprawa jest poważna, bo miasto jest bliskie uzyskania 36 mln zł dofinansowania na inwestycję.
Więcej informacji z Lubartowa i okolic na www.mmlubartow.pl