W asyście policjantów gazownicy i energetycy wyważyli drzwi do klasztoru betanek w Kazimierzu Dolnym. Po kilku minutach odcięli dopływ gazu i prądu.
Pukanie do bramy i dzwonienie przez domofon nic nie dało. Wtedy pracownicy miejscowej gazowni zdjęli zawiasy, zdemontowali furtę i weszli do środka. Żeby odciąć prąd i gaz, nie trzeba było wchodzić do środka budynku - wszystkie niezbędne urządzenia znajdują się na zewnątrz.
Byłe betanki cały czas były w środku i odprawiały modlitwy. Ich śpiewy było słychać na zewnątrz. Zamieszanie przed klasztorem i głośne modlitwy przyciągnęły turystów. Niektórzy robili pamiątkowe zdjęcia.
Byłe betanki mieszkające w klasztorze mają coraz więcej kłopotów. W zeszłym tygodniu puławski sąd nakazał 21 kobietom opuścić klasztor. Zgromadzenie Sióstr Rodziny Betańskiej złożyło w sądzie w sumie 49 pozwów o eksmisję. Jutro kolejna rozprawa w tej sprawie. (PB)