Koniec z odprowadzaniem nieczystości do rzek i ziemi oraz podrzucaniem śmieci do miejskich kontenerów.
Już są pierwsze efekty działalności Komisji ds. Czystości i Porządku w Poniatowej. – Sprawdziliśmy już Kraczewice i Kowalę Pierwszą, i daliśmy dużo upomnień – mówi Lilla Stefanek, burmistrz Poniatowej. – Po kontroli wóz, który odbiera nieczystości z szamb ,nie nadążył jeździć. We wrześniu planujemy kontrole przy ul. Kraczewickiej i ul. Henin w Poniatowej.
Komisja została powołana w kwietniu. Niby działała już wcześniej, ale tak naprawdę dopiero niedawno ruszyła w teren. Ma też zmieniony skład: dwóch pracowników Urzędu Miasta, dwóch pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, dwóch radnych i policjant. Sprawdzają, czy gospodarze nie odprowadzają nieczystości na pola czy do rzek.
– Przede wszystkim idą tam, gdzie wiemy, że mieszkańcy nie mają zawartych umów na wywóz śmieci i nieczystości z szamb. Jeśli wykryjemy taką sytuację, wtedy wręczamy upomnienie i dajemy termin zawarcia umowy – wyjaśnia pani burmistrz. – Taka osoba musi kupić pojemnik na odpady, a jeśli jej na to nie stać, wtedy wystawia worki na zewnątrz.
Kontrolowane są też osoby, które dla niepoznaki mają zawarte umowy z PGK, ale śmieci nie oddają. W takich przypadkach komisja sprawdza dowód wywozu, czyli fakturę z PKG. Jeśli tego nie mają, to również wręczane jest im upomnienie.
– A jeśli to nie poskutkuje, wtedy mogę nałożyć na nich kary finansowe, na razie co nie musiałam tego robić – zaznacza Lilla Stefanek. Jej zdaniem, największy problem stanowią szamba, bo ludzie często wpuszczają rury w ziemię i zanieczyszczają ją. Natomiast w Kowali w dwóch miejscach ścieki były odprowadzane prosto do rzeki.
– Są też osoby, które latami nie wywoziły nieczystości. W Kowali np. ludzie mają studnie głębinowe 3 metry pod ziemią, i wpuszczają ścieki w ziemię. Powinni pomyśleć o tej wodzie, którą potem piją – dziwi się pani burmistrz. I zapewnia, że celem gminy jest ochrona środowiska.
– Chcemy, żeby każde gospodarstwo miało swój pojemnik na śmiecie. Oprócz tego, co dwa tygodnie wozimy ze wsi do wsi kontenery na plastiki i szkło i uczymy mieszkańców segregacji. Na razie nas nie stać na to, by w każdej wsi były takie pojemniki, ale w przyszłości na pewno będą – obiecuje Lilla Stefanek.
Większości mieszkańców gminy pomysł przypadł do gustu. Narzekają jedynie ci, którzy dostali lub którym grozi upomnienie. – Denerwują się, że muszą płacić za wywóz śmieci, ale robią to teraz, bo boją się policji, która jest w komisji – mówi pan Artur z Poniatowej.