Czyja to torebka? – zapytał właściciel sklepu z odzieżą. – Moja – zareagowała starsza pani. Po kilkunastu minutach okazało się, że była to złodziejka.
Był piątek trzynastego. 36-letnia klientka była tak zaaferowana przymierzaniem ciuchów, że zapomniała o torebce i zakupach.
Zostawiła je w przymierzalni. Gdy wróciła do sklepu, po jej zgubie nie było już śladu. Straciła dokumenty, biżuterię i dużą kwotę pieniędzy. Złodziejka po kilku dniach znowu zjawiła się w tym sklepie. Sprzedawca wezwał policję. Starszą panią o „lepkich” paluszkach okazała się 57-letnia mieszkanka Niedźwiady. Policjanci znaleźli w jej domu skradzione przedmioty. Zdążyła tylko wydać trochę pieniędzy.
– Tłumaczyła się, że myślała, iż to jej torebka, którą wcześniej zostawiła w sklepie – mówi Artur Marczuk z lubartowskiej policji. Kobieta przyznała jednak, że w torebce znalazła cudze dokumenty, które wrzuciła do skrzynki pocztowej.