Na przełomie sierpnia i września okaże się, czy miejskie autobusy z Lublina dojadą do Świdnika. Do tego trzeba zgody świdnickich radnych, o którą burmistrz chce ponownie poprosić. Ale nie ukrywa, że jeśli ją dostanie, to uruchomi tylko nocne kursy.
Wtedy mowa była o dziennej linii z dziesięcioma przystankami na terenie Świdnika, kończącej bieg przy dworcu wschodnim. W dzień powszedni planowano 80 kursów, w soboty 56, a w niedziele i święta 32 kursy. W szczycie częstotliwość kursowania miałaby sięgnąć 8 minut. A cena biletu miała być taka sama, jak w komunikacji miejskiej w Lublinie, czyli 2,40 zł.
Propozycja ta miała dwa warianty: pierwszy zakładał, że Świdnik dopłaci 30 proc. kosztów utrzymania linii, a drugi mówił o 50 proc.
– Będę starać się przekonać radnych, że zawarciem takiego porozumienia przemawia interes mieszkańców – mówi Andrzej Radek, zastępca burmistrza ds. gospodarki komunalnej.
Jednak na dzienną komunikację mieszkańcy na razie nie mogą liczyć. Choć porozumienie upoważniałoby władze Świdnika do rozmów z Lublinem w tej sprawie, to magistrat zamierza poprzestać na razie na komunikacji nocnej między obu miastami, której teraz nie ma wcale.
– Owszem, są pytania, dlaczego mamy fundować powrót tym, którzy bawią się w nocy – przyznaje Radek – Ale są przecież i takie zmiany w zakładach pracy, że wraca się z niej do domu nocą, a wtedy pozostają tylko taksówki – dodaje.
W sprawie uruchomienia międzymiastowej linii, w której można by posługiwać się miejskimi biletami skrzykują się także internauci, którzy założyli specjalną stronę na portalu społecznościowym Facebook "Chcemy MPK Lublin - Świdnik". Przyłączyło się do niej już ponad 300 osób.