Nie doszło do skutku zaplanowane na czwartek podpisanie aktu notarialnego między magistratem, a dwoma wspólnikami, którzy mieli kupić działkę leżącą obok centrum miasta
Wspólnicy to lubelski prawnik i deweloper. Jesienią przystąpili do rokowań ogłoszonych przez Ratusz po trzech nieudanych próbach znalezienia kupca. Zorganizowane wcześniej dwa przetargu zakończyły się fiaskiem, bo nikt nie był zainteresowany działką. Nie pomagały nawet obniżki cen. Pierwsza licytacja (wrzesień 2011 r.) miała się zacząć od 8,6 mln zł, druga (dwa miesiące później) od 7,7 mln złotych.
Kupca udało się znaleźć dopiero w drugich rokowaniach. Cena została ustalona na 6,7 mln zł. Część została zapłacona w zeszłym roku, pozostałe 4,35 mln miasto miało dostać w tym roku, do końca czerwca.
– Teraz sytuację analizują nasi prawnicy, to dość złożona sprawa, uwzględnić trzeba różne akty prawne – mówi Nahuluk. Pewne jest, że miasto nie sprzeda gruntu, jeśli nie dostanie pełnej zapłaty. Prawnicy mają sprawdzić, czy teoretycznie można sprzedać ziemie jednemu ze wspólników, którzy przystąpili do negocjacji, czy poszukiwania kupca trzeba zaczynać od nowa.
Zgodnie z planem zagospodarowania na działce, o której mowa może powstać biurowiec, hotel, czy np. galeria handlowa, w której żaden ze sklepów nie mógłby mieć powierzchni większej, niż 2 tys. mkw. Plan nie dopuszcza tu natomiast budowy stacji paliw.
Poprzedni prezydent Adam Wasilewski planował tu budowę nowej siedziby dla Urzędu Miasta. Mówiono wówczas o 15 piętrach i 800 miejscach parkingowych. Magistrat miał przenieść tu wszystkie swoje wydziały, pozostałby tylko reprezentacyjny Ratusz przy pl. Łokietka.
Urzędnicy podjęli nawet rozmowy z inwestorem, z którym chcieli wejść w spółkę. Samorząd dałby swoją nieruchomość, inwestor swoją, leżącą tuż obok. A wtedy powstałby nie tylko biurowiec dla urzędników, ale też kompleks handlowo usługowy. Wasilewski wycofał się jednak z tych planów, bo silna wówczas opozycja nie poparłaby kosztownej budowy.