Ostatnie godziny przed końcem roku szkolnego rodzice uczniów spędzili na szukaniu po antykwariatach podręczników, które zniszczyły ich pociechy. Problem dotyczył głównie książek do pierwszej klasy gimnazjum oraz czwartej szkoły podstawowej, które uczniowie dostali w szkole za darmo.
Zgodnie z przepisami uczniowie muszą zwrócić darmowe podręczniki do końca roku szkolnego. Zniszczone lub zgubione książki powinni odkupić lub zwrócić za nie pieniądze.
– Od rodziców wiem, że w większości lubelskich szkół nie ma możliwości zapłaty za podręczniki – mówi antykwariuszka z Lublina. – Szkolne biblioteki żądają, by rodzice kupili używane książki i oddali je. Mimo, że nie jest to ich obowiązkiem, przystają na to, bo wolą stracić kilka godzin na bieganiu po księgarniach niż kłócić się w szkole, do której ich dziecko będzie chodzić kolejne kilka lat.
– Rodzice mają naprawdę duży problem, bo tzw. darmowych podręczników, które zostały wydane w tym roku, na rynku wtórnym jest bardzo niewiele – usłyszeliśmy w antykwariacie przy ul. Królewskiej.
Problemem jest fatalna jakość niektórych książek. – Coś musi być na rzeczy, bo podręczników szukają niemal wyłącznie uczniowie klas czwartych szkół podstawowych i pierwszej klasy gimnazjum. Innych roczników ten problem praktycznie nie dotyczy – usłyszeliśmy w antykwariacie na LSM. – Wszystko wskazuje więc na to, że to te podręczniki mają złą jakość.
– Nie miałem sygnałów o tym, że rodzice mają problem ze zwrotem książek. Nikt się do nas nie zwracał w tej sprawie – mówi tymczasem Tomasz Szabłowski, dyrektor Gimnazjum nr 10 w Lublinie. – Gdyby okazało się, że podręcznik został zniszczony, można zwyczajnie zgłosić taki problem. Wcale nie trzeba biegać po antykwariatach. Rodzice zapłacą tylko za zniszczoną książkę, a my ją odkupimy.