Bezdomny mężczyzna, który od kilku lat mieszka pod kładką na ul. Armii Krajowej będzie musiał się stamtąd wynieść.
Sławomir G. może mieszkać u rodziny, ale ta nie przyjmie go pod swój dach do chwili aż mężczyzna nie przestanie sięgać po alkohol. Bezdomny nie może też trafić do schroniska lub noclegowni, bo tam też wymagana jest bezwzględna trzeźwość. Mężczyzna wybrał inne życie. Kiedyś mieszkał w samochodzie, kilka lat temu przeniósł się pod łączącą osiedla Ruta i Błonie kładkę dla pieszych nad ul. Armii Krajowej.
Straż Miejska uznała, że 40-letni Sławomir G. złamał prawo. - Skierowaliśmy wniosek do sądu grodzkiego - mówi Waldemar Wieprzowski, komendant straży. Miesiąc temu sąd uznał mężczyznę winnym popełnienia dwóch wykroczeń. - Zajęcie pasa drogowego bez zezwolenia oraz zaśmiecanie miejsca publicznego - mówi Wieprzowski. Za śmiecie sąd uznał sprzęty przyniesione przez bezdomnego, m.in. fotele, szafkę, dywan i lustra. Mężczyzna ma zapłacić 510 zł grzywny. - Mogą równie dobrze wysłać ten mandat do nieba i taki sam skutek będzie, bo nie mam czym zapłacić - mówi Sławomir G. Gdy z nim rozmawiamy nie jest trzeźwy.
Urzędnicy z wyrokiem w ręce stwierdzili, że mężczyzna ma niezwłocznie wynieść się spod kładki. Jak ma wyglądać ta akcja - nie wiadomo. Ratusz nie nazywa jej oficjalnie eksmisją. - My mamy tylko podstawić samochód, żeby zabrał śmiecie spod mostu - mówi Tomasz Radzikowski, dyrektor odpowiedzialnego za sprzątanie Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta. - My możemy tylko zapewnić asystę, o ile urząd o nią wystąpi - dodaje Wieprzowski.
Wczoraj rano z obstawą Straży Miejskiej mężczyznę przewieziono do Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. - Pojechał z nami dobrowolnie. Chcemy skierować go na przymusowe leczenie odwykowe. Najpierw musi być zbadany przez biegłego - wyjaśnia Mariusz Kidaj z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Kolejne badanie odbędzie się prawdopodobnie za miesiąc. Decyzja sądu o przymusowej terapii może zapaść jesienią. 40-latek był już wcześniej na leczeniu w szpitalu w Chełmie, gdzie rozpoznano u niego halucynozę alkoholową. Ale zrezygnował z terapii.
Mężczyzna jest pod stałą opieką MOPR, który zapewnia mu wyżywienie i przyznaje zasiłki. Sławomir G. nie dostaje jednak pieniędzy do ręki - zakupy robi mu pracownik socjalny. (esz)