Rozmowa z Katarzyną Matuszewską ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu
• W Kancelarii Prezydenta ogłoszono propozycję dotyczącą walutowych kredytów mieszkaniowych. Wyborcze obietnice nie zostały na razie zrealizowane.
Katarzyna Matuszewska: Używa pani sformułowania „na razie”. W tym wypadku nie ma jednak żadnego „na razie”. Albo się obietnic dotrzymuje, albo nie. Albo się uwalnia ludzi od pseudokredytów – o czym się zapewniało w trakcie kampanii wyborczej, albo nie. Powiedzmy wprost: prezydent Andrzej Duda nie dotrzymał swojej obietnicy wyborczej. Sprawa spreadów jest oczywistym złodziejstwem – na co mamy szereg wyroków sądowych – i nie trzeba jej rozwiązywać specjalną ustawą. 1,5 mln Polaków, kredytobiorców i ich rodzin, nie czekało na to, żeby pan prezydent rozwiązywał sprawę spreadów, tylko na to, żeby nazwał sprawy po imieniu, tak jak mówił o tym w kampanii wyborczej. Zaciągaliśmy kredyty złotówkowe powiązane z kursem innej waluty. Banksterzy nie dawali ludziom franków, tylko złotówki. I tak chcemy być właśnie traktowani, jako „złotówkowicze”, a nie „frankowicze”. Prezydent nie dotrzymał jednak tej obietnicy wyborczej, mimo że inne obietnice – 500 plus czy mieszkanie plus – zostały spełnione. To bardzo dziwne. To zmiana o 180 stopni.
• Wiecie, dlaczego tak się stało?
– Możemy dywagować, że rząd dusz wygrało dużo lepiej zorganizowane i lepiej opłacane lobby bankowe. Przekonali oni prezydenta, że poparcie naszych racji będzie bardzo niebezpieczne dla Polski. Prezydent dał się zaszantażować, żeby banksterom nie stała się krzywda. To przykre, że uznał jednocześnie, że może wyrządzać krzywdę zwykłym ludziom.
• PiS zapewnia, że ma jeszcze czas na zmianę, bo to dopiero pierwszy rok ich rządów. Do końca kadencji zostało wiele czasu.
– W Polsce w ubiegłym roku z powodów ekonomicznych samobójstwo popełniło 8 tys. osób. Co druga z nich była ofiarą banku lub parabanku. Dlatego nie można czekać z rozwiązaniem tej sprawy.
• Macie Państwo ogromny żal do prezydenta Dudy za niedotrzymanie obietnic wyborczych. Wierzyliście mu wtedy?
– Oczywiście. Jestem socjalistką i feministką, a głosowałam na Andrzeja Dudę. Przeszło mi to przez długopis z wielkim trudem, ale głosowałam, bo uwierzyłam. Uwierzyłam PiS nie tylko
ze względu na obietnice socjalne, które stanowią dla mnie ogromną wartość, ale przede wszystkim dlatego, że postanowił uwolnić ludzi z rąk chciwych kapitalistów. A teraz czuję się jak ostatnia łosica. Może to pani zacytować.
• Czy możecie coś jeszcze zrobić w tej sprawie?
– Przegraliśmy bitwę, ale wojnę wygramy! Cały czas działamy. Mamy zamiar zorganizować akcję „Zero haraczu”. Coraz więcej ludzi nie płaci rat kredytowych. Jedni już nie mogą im podołać finansowo, drudzy mają zamiar przestać to robić, bo są zwyczajnie wściekli na polityków za kłamstwa i niedotrzymywanie obietnic. Takich osób będzie coraz więcej. W ramach akcji „Zero haraczu” będziemy namawiać, by od października przestać płacić raty. Chcemy uderzyć w ten sposób banki po kieszeni.
• Nie boicie się, że to obróci się przeciwko wam? W konsekwencji banki mogą wypowiedzieć umowy.
– Mamy ekspertów specjalizujących się w strategiach poszczególnych banków. Nie jest tajemnicą, jak poszczególne instytucje finansowe reagują, gdy klient przestaje płacić. Chcemy przygotować więc dla kredytobiorców konkretne informacje mówiące o tym, jak mają się zachowywać w odpowiedzi na konkretne działania banków. Co robić, by bezpiecznie przez to przejść. To wymaga oczywiście dobrego przygotowania od strony prawnej, ale da się zrobić. Są możliwości prawne, by banki dostały po kieszeni. Coraz większej liczbie tzw. kredytobiorców grozi utrata dachu nad głową. Czas na radykalne środki, nie ma na co czekać.
Oprócz tego planujemy na 10 września ogólnopolską demonstrację w Warszawie. Wyrazimy wtedy prezydentowi Dudzie naszą miłość, wdzięczność i poparcie. Organy kontrolne są od tego, by nie pozwolić ludzi okradać. Prawo musi być przestrzegane, a w tym wypadku tak nie jest. Chcemy tylko praworządności.