Ostatni członek gangu "Zwierzaka” wpadł... w areszcie, kiedy przyszedł na widzenie do brata. Wraz z jego zatrzymaniem skończyła się bandycka kariera najbardziej groźnego, uzbrojonego po zęby, gangu Lubelszczyzny.
- Zaproponował dla siebie karę 20 miesięcy więzienia - mówi Cezary Maj, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
Prokuratura i policja twierdzą zgodnie, że "Zwierzak” kierował najniebezpieczniejszym gangiem, jaki w ostatnich latach działał na Lubelszczyźnie. - Jego ludzie mają na koncie zabójstwo, uprowadzenia i porwania dla okupu, handel narkotykami, czerpanie korzyści z prostytucji, wprowadzanie w obieg fałszywych banknotów - wylicza Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Posługiwali się bronią długą. Mieli nawet granaty.
Gangsterzy nie cofali się przed niczym. Krzysztof Ch., ps. "Iwan”, na zlecenie przywódcy grupy usiłował podpalić dom jednego z mieszkańców Piask. Bandyci chcieli wymusić 10 tys. zł. Wojciech K. - jedna z czołowych postaci w grupie - uprowadził dwóch mieszkańców Lublina. Skrępowanych mężczyzn bił kijem bejsbolowym. Potem porzucił rannych na ulicy.
"Subtelniejszym” przestępstwem gangu było założenie fikcyjnego komisu samochodowego. Ludzie "Zwierzaka” przyjęli od klientów ponad 20 luksusowych aut, a potem szybko je sprzedali i znikli z pieniędzmi.
Za kratki trafiło łącznie 36 osób, w tym trzy kobiety. To m.in. Zbigniew M., ps. "Malowany”, Leszek K., ps. "Śliwa” i Waldemar G., ps. "Gała”. Byli wyłapywani sukcesywnie. Do wielu zatrzymań przyczyniły się zeznania świadka koronnego, skruszonego członka gangu.
W ubiegłym tygodniu wpadł ostatni z poszukiwanych - 36-letni Piotr Ł. Od miesięcy ukrywał się przed policją. Został zatrzymany w areszcie śledczym. Przyszedł z wizytą do brata. Ma na swym koncie serię włamań.
- Działał pod ochroną grupy "Zwierzaka”. Musiał za to dzielić się z nią łupami - mówią policjanci.