To już koniec klubu Cocomo przy lubelskim deptaku. Nie zobaczymy tu już pań z różowymi parasolkami. Właściciel sieci postanowił zamknąć kluby w całej Polsce.
Podobnymi sprawami zajmują się śledczy w kilku miastach. Mechanizm był zawsze podobny: rano klient dowiadywał się, że zapłacił lokalowi bajońskie sumy. Rekordzistą był dyrektor dużej spółki, który w jednym z klubów tej sieci - nie w Lublinie - zapłacił służbową kartą prawie milion złotych. Część osób kwestionujących rachunki twierdziła, że ktoś dosypał im czegoś do drinka.
Niektórzy budzili się z rachunkiem, ale dopiero do zapłaty. Tak, jak jeden z lublinian, który zabrał do lokalu tylko 150 zł, a rano zobaczył dwie faktury na 5 tys. złotych.