Czy barwne oświetlenie Rynku przygotowane na Carnaval Sztuk-Mistrzów zostanie tu na stałe? Proszą o to mieszkańcy, a urzędnicy mówią, że się zastanowią i że sprawdzą koszty takiego oświetlenia. - Zużywało tyle prądu, co dwa czajniki - mówi autor projektu
- Na Trybunale umieściliśmy 150 opraw monochromatycznych różniących się między sobą kątem rozsyłu światła i jego temperaturą - mówi Michał Kaczmarzyk z mieszczącej się w Nysie pracowni architektonicznej Qbik, która zaprojektowała iluminację. - Na kamienicach wokół zamontowaliśmy około 300 opraw LED z możliwością zmiany barwy. Musieliśmy się dopasować do wydarzenia, niektóre z opraw świetlnych docelowo byłyby inaczej rozmieszczone.
Oświetlenie przypadło do gustu mieszkańcom. Przez cztery ostatnie wieczory ciężko było znaleźć na staromiejskim Rynku takie miejsce, w którym nie byłoby widać ludzi fotografujących kolorową iluminację kamienic. Fala takich zdjęć przetoczyła się przez internetowe serwisy społecznościowe, a zdanie "mogłoby tak już zostać” padało bardzo często.
- W związku z tym, że iluminacja spotkała się z tak dobrym odbiorem ze strony mieszkańców zasiądziemy do rozmów z Philipsem, żeby ustalić, czy taka iluminacja mogłaby się tu pojawić - mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina.
- Zapewne wszystkim by się to znudziło, gdyby te kolory atakowały nas przez cały czas. To był projekt typowo okazjonalny, który można uruchomić raz na jakiś czas - stwierdza Kaczmarzyk i proponuje na co dzień bardziej stonowane i mniej barwne oświetlenie kamienic. - W codziennej scenerii można by stosować stonowane białe światło w różnych temperaturach. Ale te oprawy dają pełną kontrolę nad światłem i można zaprogramować sobie również aranżację na Carnaval Sztukmistrzów, inną na Święto Niepodległości, a inną na Boże Narodzenie.
Czy tak się rzeczywiście stanie? - Wszystko zależy od tego, co na to powie sponsor i jakie byłyby koszty związane z taką iluminacją. Będziemy rozmawiać i oszacujemy, na ile do końca roku coś takiego mogłoby tu funkcjonować i w jakiej formule - mówi Krzyżanowska. Wiadomo już, że koszty samej energii nie byłyby duże. - Całe oświetlenie zużywało tyle prądu, co dwa czajniki elektryczne - podlicza architekt.