Wbrew tendencji do zamykania księgarni stacjonarnych, w budynku Sądu Okręgowego powstała „Księgarnia sądowa”. Ma już pierwszych klientów.
– Już na studiach, w 1988-1989 r. handlowałem książkami drugoobiegowymi. Mieliśmy półlegalne stanowisko na wydziale humanistycznym – wspomina Wojciech Naja, właściciel „Księgarni sądowej”.
– Miało powodzenie. Kupowali studenci, wykładowcy, profesorowie. Potem przez ponad 20 lat pracowałem w księgarni na wydziale prawa. Rynek książki jest trudny. Księgarnie mają kłopoty i praca się skończyła. A ja właśnie dobiłem do pięćdziesiątki i okazało się, że rynek pracy szuka młodszych. Wtedy zdecydowałem, że chce pozostać w branży księgarskiej. Lubię moich klientów. Lubię dostarczać ludziom książki i wyszukiwać je dla konkretnych osób.
Kiedy więc okazało się, że Sąd Okręgowy szuka osób zainteresowanych prowadzeniem w jego budynku punktu księgarskiego nie czekał ani chwili. „Księgarnia sądowa” wystartowała po długim majowym weekendzie.
– Jestem na etapie organizacyjnym zaopatrywania się w książki, dogrywania umów z wydawcami i dogrywania się z hurtowniami – wylicza właściciel. – Są też już pierwsi klienci.
W budynku sądu kupimy książki prawnicze, ale jest też coś dla osób szukających rzeczy ciekawych np. z pogranicza prawa, popularnonaukowych czy historycznych. Księgarnia gotowa jest też zamówić i sprowadzić każdą upatrzoną przez klientów pozycję.
– Chcę uruchomić także księgarnię internetową dla ludzi zapracowanych i mobilnych. Będzie można w niej np. ze smartfona wybrać coś ciekawego i odebrać w księgarni – zachęca właściciel.
Księgarnia zaprasza od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00 – 15.30.