W Puławach i Łukowie warto inwestować w centra handlowe. Łatwo tam o klientów, bo konkurencja jest minimalna. I daleko od Lublina.
Potencjał mają jednak mniejsze miasta. – Najlepiej oceniamy Łuków i Puławy – mówi Dominika Jędrak z Colliers International. – Spada tam bezrobocie. Mieszkańcy zarabiają coraz więcej, a wraz z tym rośnie ich siła nabywcza.
31-tysięczny Łuków to biała plama na handlowej mapie regionu. Nie planuje się tam nowych inwestycji. W 50-tysięcznych Puławach istnieją co prawda Galeria Zielona i Tesco, ale to za mało, by zaspokoić potrzeby mieszkańców. Nowa galeria mogłaby na siebie zarobić, ale na razie nie widać inwestorów.
Biała Podlaska (58 tys. mieszkańców), Chełm (66 tys.) i Kraśnik (36 tys.) znalazły się w środku stawki. Ryzyko inwestycyjne i potencjał tych miast oceniono jako średni. – Można tam realizować nowe projekty, ale inwestycje muszą być bardzo dobrze przemyślane – ocenia Jędrak.
Wszystko przez konkurencję. Tylko powstająca Galeria Chełmska ma liczyć 30 tys. mkw. O 5 tys. mkw. mniej będzie liczyć Galeria Bialska. W tym mieście rozbuduje się również centrum handlowe Rywal. W Kraśniku z kolei planowana jest budowa Galerii Raj.
Na niekorzyść Świdnika działa również bliskość Lublina. Stolica regionu przyciąga klientów z mniejszych miast.
– Lubelski rynek jest w stanie wchłonąć jeszcze 2–3 duże galerie handlowe – ocenia Jędrak. Jej zdaniem, opłacalność kolejnych jest już dyskusyjna.
To oznacza, że największe szanse na powodzenie ma rozbudowa Galerii Olimp oraz dwa nowe obiekty: Felicity i Tarasy Zamkowe. O miejsce na rynku nie musi się martwić również centrum IKEA – absolutna nowość w regionie.