Wczoraj ponownie ruszyła produkcja „Złotych Michałków” w lubelskiej firmie cukierniczej „Solidarność”. Linie produkcyjne stały przez trzy dni. Wcześniej cukierki chcieli aresztować policjanci, ale odeszli niepyszni, bo papiery mieli pełne błędów.
Komu nie podobały się lubelskie cukierki? Firmie „Michałek” z Poznania. Złożyła ona doniesienie do prokuratury na czterech producentów cukierków. Poznańska firma uważa bowiem, że tylko ona ma prawo produkować michałki. A inni robią nielegalne podróbki.
– Prokuratura pospieszyła się z działaniami. Dlatego już wysłaliśmy na nią zażalenie – dodaje prezes Marek.
Zażalenie dotyczy nakazu „aresztowania” cukierków. Błędnie podano w nim nazwę firmy, nazwę produktu, a samo uzasadnienie było zbyt lakoniczne. Interweniowali też inni producenci michałków. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu uznała te argumenty i zwolniła zajęte przez policję tony cukierków. – Nie bardzo to rozumiem, ale sprawa toczy się dalej – mówi tymczasem Grzegorz Mazurkiewicz z Prokuratury Rejonowej Poznań-Stare Miasto, która wystawiła nakazy. – Czekam, aż wrócą do mnie akta i podejmiemy kolejne działania.
Jakie? Prokuratorzy chcą powołać biegłego, który ma wyliczyć ewentualne straty spowodowane produkcją rzekomo nielegalnych michałków. Potem prokuratorzy będą musieli postawić zarzuty. – Mamy jeszcze sporo pracy – podkreśla Mazurkiewicz. – To kwestia co najmniej trzech miesięcy.
Ale to nie koniec wojny o cukierki. Poznańska firma „Michałek” złożyła już w poznańskim sądzie pozwy cywilne przeciwko konkurentom. Także przeciw lubelskiej „Solidarności”.