Sędzia Czesław M. usunął z akt sprawy wyrok, po czym zamienił go na inny. Wczoraj sąd dyscyplinarny ukarał go za to naganą. Nie zgodził się na uchylenie mu immunitetu.
W uzasadnieniu podał, że do wszystkiego doszło,
bo sędzia był... przepracowany.
– Musiałem pomylić materiał tej sprawy z inną – tłumaczył wczoraj sędzia Czesław M. to, że wydał niedopuszczalny wyrok.
Orzeczenie zostało wpięte do akt. Sędzia zorientował się, że popełnił błąd, gdy zabrał się do pisania uzasadnienia. Postanowił naprawić swoją wpadkę. Sporządził drugi wyrok, w którym orzeczenie kolegium uchylał i kierował sprawę do ponownego rozpoznania. Nowy wyrok zamienił z oryginałem.
Podmiana mogła nigdy nie wyjść na jaw. Sędzia zatrzymał akta sprawy w swoim wydziale do października, kiedy zlikwidowano kolegium. Po tym czasie właściwym do jej rozpoznania stawał się jego wydział. Na koniec sprawę umorzył z powodu przedawnienia. Jednakże zanim doszło do podmienia wyroków, w sekretariacie wydziału jednej ze stron sprawy wydano odpis oryginalnego orzeczenia, który trafił do prokuratury.
Sędzia M. przed swoimi zwierzchnikami tłumaczył się, że w aktach sprawy były dwa projekty wyroków i przez pomyłkę został wydany ten niewłaściwy. Na rozprawie dyscyplinarnej nieoczekiwanie przyznał się do zamiany prawdziwego wyroku na fałszywy. – Doszło do tego przez przepracowanie, nie chciałem tym wyrokiem nikogo skrzywdzić, a tylko doprowadzić do poprawnego stanu prawnego – tłumaczył się łamiącym głosem. – Byłem też na lekach.
Sędzia Andrzej Kaczmarek, zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Lublinie wniósł, żeby sędziego Czesława M. ukarać przeniesieniem na inne stanowisko służbowe. Według niego społeczna szkodliwość czynu, który popełnił sędzia M., jest znikoma.
– Jest winny tego, że pracował za dużo i za długo – mówił sędzia Artur Ozimek, który występował w roli obrońcy. – W końcu nie ogarnął ogromu spraw. Stwierdził, że popełnił błąd, zrobiło mu się wstyd i wpadł w panikę.
Sędzia M. słuchał wyroku ze spuszczoną głową.
– Był przeciążony pracą – uzasadniał orzeczenie o wymierzeniu nagany sędzia Roman Ciechański. – Nie można się dopatrzyć z jego strony złej woli. Działał pod wpływem chwili i zdenerwowania.
Sąd dyscyplinarny nie zgodził się na uchylenie sędziemu Czesławowi M. immunitetu, co umożliwiałoby pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Jego zachowanie uznano za wypadek mniejszej wagi.
Wśród publiczności na rozprawie byli członkowie Ruchu Obrony Ojca oraz mężczyzna, którego sędzia M. sądził.