Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Coraz więcej wiadomo o skutkach ulewy, która w ubiegłą środę była przyczyną ewakuacji Plazy przy ul. Lipowej.
Szefowie firmy twierdzą, że straty są niewielkie. Co innego mówią pracownicy.
Dzień po nawałnicy szefowie Plazy zapewniali dziennikarzy, że nic poważnego się nie stało. Eli Mazor, dyrektor generalny Plaza Centers twierdził początkowo, że oprócz schodów ruchomych i wind ucierpiał tylko jeden sklep, w którym trzeba wymienić podłogę. Gdy odezwała się obecna na konferencji prasowej właścicielka butiku odzieżowego, Mazor zmienił zdanie. Przyznał, że zamoczonych jest osiem sklepów.
Dzień po nawałnicy szefowie Plazy zapewniali dziennikarzy, że nic poważnego się nie stało. Eli Mazor, dyrektor generalny Plaza Centers twierdził początkowo, że oprócz schodów ruchomych i wind ucierpiał tylko jeden sklep, w którym trzeba wymienić podłogę. Gdy odezwała się obecna na konferencji prasowej właścicielka butiku odzieżowego, Mazor zmienił zdanie. Przyznał, że zamoczonych jest osiem sklepów.
Pracownicy sklepów twierdzą, że straty są znacznie większe. - Woda zalała magazyn adidasa. Bardzo mocno ucierpiał Fantasy Park na drugim piętrze - opowiada pani Ewa. Tylko dzięki refleksowi pracowników Cinema City, woda nie zalała komputerowych serwerów. Deszczówka zbierała się w elementach wystroju wnętrza zawieszonych pod sufitem. Trzeba było je rozcinać, by woda znalazła ujście.
Kiedy kierownictwo obiektu zarządziło ewakuację całego budynku pracownicy sklepów musieli porzucić otwarte stoiska. Nie mogli ich zamknąć, bo nie działały napędzane elektrycznie antywłamaniowe rolety. Po powrocie do środka w części stoisk brakowało towaru. - Z lodówki stojącej w kawiarni Nescafe wyparowały torty i ciasta - opowiada jeden z pracowników Plazy. Kto zabrał słodkości? Nie wiadomo, bo nie działał monitoring.
Kiedy kierownictwo obiektu zarządziło ewakuację całego budynku pracownicy sklepów musieli porzucić otwarte stoiska. Nie mogli ich zamknąć, bo nie działały napędzane elektrycznie antywłamaniowe rolety. Po powrocie do środka w części stoisk brakowało towaru. - Z lodówki stojącej w kawiarni Nescafe wyparowały torty i ciasta - opowiada jeden z pracowników Plazy. Kto zabrał słodkości? Nie wiadomo, bo nie działał monitoring.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że pompy mające odprowadzać wodę z podziemnego parkingu nie zadziałały wcale. - Też mieliśmy takie informacje - przyznaje Michał Badach, rzecznik straży pożarnej. Mimo to strażacy nie zamierzają sprawdzać sprawności systemów odwadniania parkingu. - My sprawdzamy tylko stan bezpieczeństwa pożarowego. Nie jesteśmy kompetentni do oceny systemów odwadniających.
Problemu nie widzi też nadzór budowlany. Jego szef twierdzi, że może jedynie sprawdzić zgodność wykonania budynku z projektami. A do tego nie ma zastrzeżeń.
Dziś lub jutro szefowie Lublin Plaza mają podać nowy termin otwarcia obiektu. Robotnicy przygotowują budynek na przyjęcie gości. W sobotę malowali farbą jeszcze mokre płyty gipsowo-kartonowe.
Problemu nie widzi też nadzór budowlany. Jego szef twierdzi, że może jedynie sprawdzić zgodność wykonania budynku z projektami. A do tego nie ma zastrzeżeń.
Dziś lub jutro szefowie Lublin Plaza mają podać nowy termin otwarcia obiektu. Robotnicy przygotowują budynek na przyjęcie gości. W sobotę malowali farbą jeszcze mokre płyty gipsowo-kartonowe.
