

Czy kobieta zmarła z powodu błędu lekarzy? Zdaniem jej męża – również lekarza – tak, sąd nie podzielał jednak tej opinii.

O sprawie pisaliśmy już w 2022 roku, kiedy rozpoczynał się proces. Tragiczne wydarzenia sięgają z kolei 2014 roku. Wówczas pani Małgorzata trafiła na zabieg ginekologiczny do Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie (dziś część WSS im. Stefana Wyszyńskiego).
Po zabiegu pacjentka zaczęła czuć się źle. Dwa dni później pojawiły się dreszcze, gorączka i wymioty. Lekarze podejrzewali zatorowość płucną, dlatego przewieziono ją na tomografię komputerową do SPSK nr 4. Zauważone zmiany błędnie przypisano jednak chorobie nowotworowej. Następnego dnia kobieta miała zostać przeniesiona na oddział torakochirurgii, ale jej stan gwałtownie się pogorszył i trafiła na OIOM, gdzie zmarła.
Przyczyną śmierci okazała się posocznica wielonarządowa, czyli sepsa.
Na ławie oskarżonych zasiedli: dyżurujący lekarze Hubert S. i Marek W., anestezjolog Maria O. oraz kierownik oddziału ginekologii Mirosław S. Prokuratura zarzucała im niedopełnienie obowiązków: niewłaściwą interpretację wyników badań, zbyt słabą antybiotykoterapię, brak konsultacji, nieuwzględnienie pogarszającego się stanu pacjentki oraz zaniechanie pilnego transportu na oddział intensywnej terapii lub pulmonologii. Zdaniem śledczych działania te naraziły kobietę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Cała czwórka nie przyznawała się do zarzucanych im czynów.
Medykom groziło więzienie, jednak już w 2023 roku sąd ich uniewinnił powołując się na opinie biegłych. Wyrok zaskarżyła prokuratura i oskarżyciel posiłkowy. Wczoraj (02.09) lekarze zostali ponownie uznani za niewinnych w tej sprawie.
– Wszystkie opinie wskazywały pewne błędy, ale żaden z nich nie miał związku przyczynowo-skutkowego ze śmiercią pacjentki. Nie wpłynęły one na powstanie zagrożenia życia – uzasadniał sędzia Sądu Rejonowego w Lublinie Wojciech Smoluchowski. I dodał: – Kluczowe w tej sprawie było badanie CT i jego opis, który niefortunnie wszystkich wprowadził w błąd. Był tak nietypowy, że nawet lekarka, która go sporządziła, później zeznała, iż mając tę samą wiedzę, postąpiłaby identycznie. To był nieszczęśliwy zbieg przypadków.
Z takim rozstrzygnięciem nie zgadza się jednak mąż zmarłej, dr Ryszard Danieluk, ceniony specjalista od chorób wewnetrznych.
– Czuję szok i niedowierzanie. To trwało latami. W Lublinie nie da się tej sprawy rozwiązać. Nie oceniam sądu, ale wyrok uważam za skandaliczny. To było dla mnie 12 lat piekła – mówi lekarz i jednocześnie oskarżyciel posiłkowy, zapowiadając, że poczeka na uzasadnienie i podejmie dalsze decyzje. Od wyroku można się odwołać.
