Czy przez to, że nad ranem stał z damską torebką, został wzięty przez policjantów za złodzieja, a potem rzekomo pobity? Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ wszczęła wczoraj śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, którzy 1 maja zatrzymali 21-latka z Lublina
– Policjanci użyli przeciwko mnie siły. Nie chcieli mnie wysłuchać. Wyzywali mnie od złodziei i nic poza tym ich nie obchodziło. A wystarczyło tylko porozmawiać przez telefon z moją dziewczyną. Wtedy wszystko byłoby jasne – mówi z żalem Karol Dzyr z Lublina.
Skąd zaj...ś torebkę?
Chodzi o interwencję policjantów, która miała miejsce 1 maja w Lublinie na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Kapucyńskiej, po godz. 4.30 w nocy. – Wybrałem się m.in. z moją dziewczyną do klubu przy ul. Peowiaków świętować urodziny koleżanki – opowiada pan Karol. – Kiedy wychodziliśmy, moja dziewczyna Dominika powiedziała, że chce jeszcze skorzystać z toalety. Dała mi swoją torebkę. Wyszedłem na zewnątrz, a że jej trochę zeszło, więc sobie pospacerowałem. Znalazłem się przy pedecie. Tam się wszystko zaczęło.
Mężczyzna opowiada, że w pewnym momencie został zaczepiony. – Ktoś mnie szarpnął za ramię – mówi pan Karol. – Zobaczyłem policyjny mundur. Wtedy padło pytanie: „Skąd zaj…ś torebkę?” Zacząłem tłumaczyć, że to jest torebka mojej dziewczyny.
Inaczej początek interwencji relacjonuje nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik policji w Lublinie, która twierdzi, że mężczyzna na widok policjantów próbował odejść. – Nie chciał też powiedzieć, skąd ma torebkę – podkreśla nadkomisarz. I to miało być powodem zatrzymania 21-latka.
– W trakcie przewożenia mężczyzny do izby wytrzeźwień zniszczył wnętrze radiowozu. W jednej ze ścian została wykopana dziura – mówi rzeczniczka. – Mężczyzna usłyszał zarzut dotyczący zniszczenia mienia i do tego zarzutu się przyznał. Mało tego – dobrowolnie poddał się karze.
– Bałem się o moją dziewczynę, chciałem, żeby mnie już wypuścili – odpowiada pan Karol. – Dominika mieszka 50 km od Lublina. Dlatego się przyznałem. I dodaje: Tylko jak miałem zniszczyć radiowóz, jak zostałem skuty w kajdanki i potraktowany gazem pieprzowym?
Z izby na SOR
Ostatecznie mężczyzna został zatrzymany w policyjnej izbie. Wcześniej badał go lekarz i wyraził zgodę na jego osadzenie. – Na izbie dostałem kilka razy w głowę – twierdzi mężczyzna. – Na przesłuchaniu było spokojnie.
Po wyjściu z izby mężczyzna trafił do szpitala. – Bardzo źle się czułem. Trafiłem na SOR szpitala przy ul. Jaczewskiego. Miałem zszywaną ranę na kolanie – mówi pan Karol.
Zdaniem policji rany te powstały po upadku mężczyzny, jeszcze przy pedecie. – Policjanci pomagali wstać mężczyźnie – podkreśla nadkom. Laszczka-Rusek.
Jednak na drugi dzień mężczyzna znowu znalazł się w szpitalu. – Zemdlałem w domu i moja babcia wezwała karetkę pogotowia. W szpitalu miałem badanie przy pomocy tomografu – mówi pan Karol. – Nic nie wykazało.
Mimo to mężczyzna zrobił obdukcję. 5 maja zaś złożył wniosek w komendzie dotyczący wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec policjantów. Złożył też zawiadomienie w prokuraturze.
– W środę wszczęliśmy w tej sprawie śledztwo – potwierdza Magdalena Sochoń, p.o. zastępca prokuratora rejonowego Lublin-Północ w Lublinie. – Śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Komisariatu I Policji w Lublinie jak też Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, którzy bezpośrednio wykonywali czynności z zatrzymanym w policyjnej izbie. Będziemy zabezpieczać monitoring. W tym tygodniu chcemy też wykonać czynności z pokrzywdzonym.
– Sprawa jest dla nas niezmiernie ważna, dlatego dobrze, że stało się to w centrum miasta, gdzie są kamery monitoringu – dodaje nadkom. Laszczka-Rusek i podkreśla, że policji zależy na dokładnym wyjaśnieniu tej sprawy.