Zaczynał od zbierania butelek, po latach doszedł do własnego biznesu. We wtorek oficjalnie swój lokal z kebabami otwiera w Lublinie Super Zbieracz, czyli Grzegorz Iżycki. Lubelskiego pasjonata poznała cała Polska: pisał o nim Fakt, mówił o nim Telexpress, Fakty.
Jak pisaliśmy, Grzegorz Iżycki ma za sobą ponad 10 lat zbierania puszek i butelek, zwanych „kryształami”. Głównie na lubelskim miasteczku akademickim. Jest tam dobrze znany. Co więcej – jest też popularny w internecie, jego profil na Facebook’u polubiło niemal 18 tysięcy użytkowników.
– Cały czas jest w okolicy, a jeśli go nie widać, to wystarczy zadzwonić. Przyjedzie skuterkiem po „kryształy” nawet późno w nocy – mówi nam student Paweł, który regularnie korzysta z usług Super Zbieracza.
– Zbierałem i sprzedawałem te butelki przez lata. Nie piłem, nie paliłem, oszczędzałem. I odłożyłem cztery tysiące, za które przejąłem lokal. Nie jestem właścicielem, wynajmuję go, ale sprzęt i wszystko, co w środku, to moje.
W poniedziałek, dzień przed oficjalnym otwarciem, Grzegorz uwijał się jak w ukropie. – Jak to przed premierą – uśmiechał się. – Dopinamy ostatnie szczegóły. Dzisiaj będą drukowane szyldy z nowym logo. Później będziemy je wieszać, żeby wyrobić się ze wszystkim na otwarcie. Mamy trochę zawirowań, ale damy radę i ruszymy z nową marką Super Kebab – mówi z przekonaniem.
– Przepraszam, otwarte? – do lokalu wchodzi młody chłopak. – Na kebab przyszedłem, można zamówić? – dopytuje.
Michał mieszka w okolicy i od kolegów usłyszał, że na Jasnej otworzyli nowe miejsce. – No i że to pan Super Zbieracz prowadzi. Nie sądziłem, że naprawdę go tu spotkam. Ale ok., nie przeszkadzam, wpadnę jutro – obiecuje na pożegnanie.
– Kiedyś spotykałem się z ludźmi w całym mieście – mówi Grzegorz. – Byłem w każdej dzielnicy. Mam nadzieje, że od wtorku ten lokal będzie podobnie łączył ludzi, będzie miejscem, gdzie nie tylko będzie można zjeść, ale przede wszystkim spotkać się, porozmawiać. Zawsze staram się mieć taką ukrytą misję w tym, co robię.
Grzegorz mówi, że zbieranie butelek to był biznes, ale pomysł zaczął się od tego, żeby zrobić coś dla miasta. – Chciałem zwrócić uwagę na problem recyklingu. Zacząłem od śmieci, czyli puszek i butelek, których na miasteczku akademickim było aż za dużo. Teraz wierzę, że uda mi się dotrzeć do ludzi poprzez jedzenie. Przecież każdy lubi kebab, a podczas jedzenia tak miło się rozmawia.
Czy Super Zbieracz porzuci swoją dotychczasową profesję, z której był znany? – Oczywiście ze zbierania „kryształów” nie rezygnuję. Dalej jestem dostępny pod tym samym numerem telefonu. Tylko teraz, przyjeżdżając po butelki, mogę dowieźć coś ciepłego do jedzenia – zachęca.