Politycy PiS ruszyli w poniedziałek w teren, by forsować swoją wersję piątkowych wydarzeń w Sejmie. W Lublinie zarzucili opozycji chuligaństwo, by potem zaprosić ją na opłatek.
W niedzielny wieczór szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki miał rozesłać do polityków PiS wytyczne: „Róbcie konferencje w całej Polsce między godz. 12 a 13. Temat: wydarzenia piątkowe – szantaż, prowokacja czy nowe standardy demokracji?”.
Na konferencjach, które w Lubelskiem odbyły się m.in. w Lublinie (dostaliśmy dwa zaproszenia – od senatora Andrzeja Stanisławka i posła Krzysztofa Michałkiewicza), w Chełmie i Puławach, politycy PiS mieli mówić – zgodnie z wytycznymi centrali – że piątkowe głosowanie w Sali Kolumnowej w sprawie budżetu były zgodne z prawem, że winę za kryzys ponosi opozycja, która blokując sejmową mównicę zachowuje się jak Samoobrona.
I tak było. – Nigdy nie miałem do czynienia z takim chuligaństwem – stwierdził w Lublinie senator Andrzej Stanisławek.
Sonda: Kto ma rację w politycznym sporze między rządem a opozycją?
– Obecny kryzys polityczny został wywołany przez opozycję. To, co za jej sprawą działo się w Sejmie, nie ma nic wspólnego z demokracją – grzmiała w Chełmie poseł Beata Mazurek, rzecznik PiS. – To oni rozpętali tę burzę, a budżet został uchwalony zgodnie z sejmowym regulaminem – przekonywała.
– To co się wydarzyło w piątek w Sejmie jest klasycznym nawiązaniem do tradycji liberum veto i do najgorszych form zachowania Samoobrony – mówił z kolei lubelski poseł Lech Sprawka.
Zdaniem Mazurek, politycy PO i Nowoczesnej liczyli, że blokując przyjęcie ustawy budżetowej doprowadzą do przedterminowych wyborów. – To im się nie udało – podkreśliła, po czym chwaliła rząd za to, że przeznacza pieniądze „nie na ośmiorniczki, ale na 500+, minimalne wynagrodzenia i emerytury...
Poseł Mazurek nie zgodziła się z opiniami zagranicznych mediów, że obecna ekipa rządząca Polską dąży do autokracji, czyli jednowładztwa. Szerzej wypowiedziała się na ten temat towarzysząca jej Anna Maria Anders, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
– Zagraniczne media nie są po naszej stronie – przyznała. – Oglądając telewizyjne przekazy z naszego kraju można by sądzić, że to nie dzieje się w demokratycznej Polsce, ale na przykład w Indiach czy Pakistanie – dodała i oceniła taki obraz jako krzywdzący.
– Opozycja wybrała ścieżkę obalenia tego rządu siłą, ale to będzie nieskuteczne – ocenił z kolei w Puławach poseł PiS Krzysztof Szulowski. – Świadomość, że zostaniemy zaatakowani, umocniła nas – zapewnił. Jego zdaniem, najbliższy okres może być gorący, bo opozycja szukuje kolejne protesty, które tym razem skupią się na krytyce nowego prezesa Trybunału Konstytucyjnego – przewidywał.
Swoje konferencje zwoływali w poniedziałek także politycy opozycji – poseł PO Wojciech Wilk, który dwukrotnie przesuwał godzinę spotkania, by uniknąć kolizji z konferencjami PiS, a także Nowoczesna, która także zmieniła godzinę – z 12. na 14. Zanim jednak opozycja zdążyła ogłosić swoje stanowisko, oliwy do ognia dolał szef „Solidarności” Piotr Duda.
– Przygotowujemy się do wyjścia na ulicę i policzenia się. Jeżeli druga strona chce się policzyć na ulicy, to się policzymy. My ich czapkami przykryjemy – stwierdził w TVP Info.
– Wyprowadzanie ludzi na ulicę w takiej sytuacji, nawet pod szyldem związku zawodowego, nie jest dobre, to próba eskalowania konfliktu – zareagował na słowa przewodniczącego Dudy poseł Wilk.
Zdaniem Wilka, to strona rządowa działała bezprawnie. – Wykluczono posła Michała Szczerbę, z budynku Sejmu wygoniono dziennikarzy, posiedzenie przeniesiono do Sali Kolumnowej bez odpowiedniego poinformowania posłów – argumentował.
Również Jacek Bury, lider Nowoczesnej w województwie lubelskim uważa, że to „politycy PiS dolewają oliwy do ognia”.
Mimo napiętej atmosfery, ok. godz. 16 politycy PO i PiS podzielili się opłatkiem. Zapraszali radni wojewódzcy z PiS. – Złożyliśmy sobie świąteczne życzenia. Później zaproszono mnie do kolędowania, ale powiedziałem, że to chyba nie jest ten czas. Do świąt, do religii podchodzę bardzo poważnie i trochę nie odpowiada mi śpiewanie kolęd w atmosferze happeningu politycznego – opowiadał poseł Wilk.
O co poszło?
PiS postanowił ograniczyć dostęp dziennikarzy do posłów. Poseł PO Michał Szczerba wniósł na mównicę kartkę z napisem „Wolne Media”, a marszałek Marek Kuchciński (PiS) wykluczył go z obrad. W proteście posłowie opozycji zablokowali mównicę. Wtedy parlamentarzyści PiS przenieśli się z sali plenarnej do kolumnowej i praktycznie bez udziału opozycji przyjęli budżet państwa na przyszły rok.
Przed Sejmem spontanicznie zaczęli zbierać się ludzie przeciwni decyzji marszałka Kuchcińskiego. Podobnie było w wielu miastach Polski, w tym w Lublinie, gdzie kilkadziesiąt osób pojawiło się przed biurami poselskimi PiS. Na tabliczkach z nazwiskami posłów naklejali kartki z napisem „Wolne Media”. Opozycja nie wyklucza kolejnych pikiet. Uzależnia je od wydarzeń w Warszawie i dalszych działań PiS.