Na nowo ustalane będą zasady działania lubelskich rad dzielnic – zapowiada Ratusz. W radach zasiada dziś 441 osób. Nie wszyscy szczerze interesują się sprawami mieszkańców. Mieszkańcy prawie wcale nie interesują się działalnością rad.
W czwartek Rada Miasta ma głosować nad powołaniem specjalnej komisji ustalającej nowe reguły pracy rad dzielnic, których mamy w Lublinie 27. Ich głównym zadaniem jest dbanie o to, by władze miasta dostrzegały również lokalne problemy: krzywą drogę osiedlową, brak chodnika, placu zabaw albo zły dojazd komunikacją miejską.
Możliwości działania nie są duże, bo rady mogą tylko opiniować, apelować, wnioskować... Same decydują o tym, na co zostaną wydane pieniądze z tzw. rezerwy celowej, a każda z dzielnic ma do dyspozycji taką samą kwotę: 129 tys. zł. Do tych funduszy Ratusz nie może się wtrącać, musi je wydać na to, czego chciała rada, oczywiście w granicach prawa.
W radach dzielnic zasiada 441 osób, z czego niemal wszyscy pracują za darmo. Równowartość płacy minimalnej przed opodatkowaniem dostaje tylko 27 osób, a są to przewodniczący zarządów dzielnic wybieranych przez rady z własnego grona.
Między innymi z tego powodu nie ma zbyt wielu chętnych do pracy w radach dzielnic. W wyborach przeprowadzonych w marcu 2015 roku na jedno miejsce przypadało średnio 1,67 kandydata. Średnio, bo w kilku obwodach chętnych było tylu, ile miejsc do obsadzenia, więc dostali się bez głosowania. Dla porównania: w wyborach do Rady Miasta było ponad 10 chętnych na miejsce.
Jeszcze marniej wygląda zainteresowanie głosujących. W wyborach do rad dzielnic w 2015 r. frekwencja w skali miasta wyniosła 7,49 proc. To znowu średni wynik. Najniższy był w dzielnicy Śródmieście, jedynie 4,19 proc. Niektórym wystarczyło zdobycie kilkunastu głosów. Dodajmy, że w 2014 r. podczas wyborów do Rady Miasta frekwencja wyniosła 41 proc.
To właśnie od Rady Miasta będzie teraz zależeć dalsza przyszłość rad dzielnic. O powołanie komisji, która się tym zajmie, wystąpił prezydent Lublina. – Zakres wszelkich zmian będzie uzależniony od wniosków wypracowanych przez komisję – zastrzega Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta. – Ostateczny kształt zmian będzie zależał od decyzji Rady Miasta Lublin.
Reorganizację rad dzielnic proponowała już rok temu Fundacja Wolności, pozarządowa organizacja przyglądająca się działaniom władz publicznych. Sugerowała m.in. to, żeby pieniędzmi, które wydawane są na wynagrodzenia przewodniczących zarządów dzielnic obdzielić wszystkich radnych. Szeregowy radny dostawałby około 30 zł, przewodniczący rady 200 zł, a np. przewodniczący zarządu 800 zł. Wśród pomysłów zgłaszanych przez fundację znalazła się też propozycja, żeby trzy rady dzielnic, występujące wspólnie, miały prawo zgłaszania do Rady Miasta projektów uchwał.
Zmian domagali się też mieszkańcy osiedla rosnącego wzdłuż ul. Jana Pawła II w okolicy Onyksowej, Kryształowej i Gęsiej. Administracyjnie są w granicach Węglina Południowego, chociaż niewiele mają z nim wspólnego, więc sugerują, aby utworzyć kolejną dzielnicę zwaną roboczo „Czuby –Węglinek”.
Korekta granic nie jest wykluczona również na Felinie, do którego mogą być dołączone bloki powstające po przeciwnej stronie ul. Franczaka (dawna Droga Męczenników Majdanka), naprzeciw ul. Zygmunta Augusta. Oficjalnie jest to Kośminek.