Wojciech Wierzejski, pochodzący z Lubelszczyzny wiceprezes LPR, oskarża dziennikarzy o pomówienia.
Zaczęło się od wczorajszych publikacji w "Gazecie Wyborczej” i tygodniku "Newsweek”. Dziennik napisał, że finanse LPR opierają się m.in. na fałszywych dokumentach, firmach-krzakach i ludziach-słupach. Przez ostatnie dwa lata Liga miała wydać ponad 1 mln zł z państwowych subwencji i dotacji na ekspertyzy i analizy, które nigdy nie zostały wykonane. Fałszywe umowy miał podpisywać Wierzejski, który dostał się do Sejmu z okręgu chełmskiego.
Doniesienie w tej sprawie miał złożyć jeden z byłych działaczy Ligi, na którego partia wystawiła umowę na fikcyjne zlecenie. Sprawą zajęła się prokuratura we Wrocławiu, która, jak pisze "Newsweek”, w grudniu zeszłego roku zajęła 19 tomów dokumentów finansowych LPR. W tym roku sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Według "Wyborczej” śledczy chcą postawić Wierzejskiemu zarzut "poświadczenia nieprawdy w celu wyłudzenia pieniędzy”. Podobny zarzut ma dotyczyć także kilku innych czołowych działaczy LPR i Młodzieży Wszechpolskiej.
Wczoraj prokuratura potwierdziła, że prowadzi śledztwo w sprawie finansów ligi. - Chodzi o możliwość wyprowadzenia pieniędzy z LPR na podstawie fikcyjnych umów cywilno-prawnych - wyjaśnia Katarzyna Szeska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Dotychczas przeprowadzane czynności procesowe nie doprowadziły do sytuacji, w której zasadnym byłoby przedstawienie zarzutu jakiejkolwiek osobie.
Wierzejski zareagował natychmiast. - "Gazeta Wyborcza” pluła bez opamiętania, że wie z niezbitych źródeł, iż prowadzone jest śledztwo przez prokuraturę "przeciw” LPR, a w szczególności przeciw Wierzejskiemu, i że na dodatek będą mi na pewno wkrótce postawione zarzuty. Prokuratura wydała komunikat obalający oba kłamstwa - napisał na swoim blogu poseł.
I skierował wczoraj do sądu prywatny akt oskarżenia wobec czterech dziennikarzy gazety. Zagroził też, że zrobi tak samo wobec każdego innego dziennikarza, który będzie powtarzał wymierzone w LPR insynuacje i oszczerstwa. - Domagamy się opublikowania wielkich przeprosin dla posła Wojciecha Wierzejskiego za kłamliwą insynuację - oświadczył też wicepremier Roman Giertych.
- Najpierw pan Wierzejski musi się wytłumaczyć z rachunków LPR i z tego, gdzie były transferowane publiczne pieniądze - odpowiedział na antenie TVN24 Piotr Stasiński, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej”. I dodał, że redakcja podtrzymuje wszystkie swoje ustalenia o nieprawidłowościach w finansach LPR. - Nie damy się zastraszyć pokrzykiwaniom panów Giertycha i Wierzejskiego, będziemy śledzić tę sprawę.
Wyjaśnień od władz partii zamierza się domagać Andrzej Mańka, inny poseł LPR z naszego regionu. - Jako partia nie powinniśmy zabierać głosu na temat jakiejkolwiek osoby, dopóki sprawa nie zostanie wyjaśniona. Nawet jeśli sprawa dotyczy Wojciecha Wierzejskiego. Posłowie powinni się bronić pod własnym nazwiskiem.