Kiedy u Cwalinów już wszystko do świąt gotowe, Elżbieta wyjmuje tekturowe pudło i na kredensie ustawia szopkę. Figurki trochę już wyblakłe, niejedna podklejana, ale Kościuszko wciąż przysięgę składa, Krakus trąbi, a koń pod huzarem spina się do galopu. Rodzinne relikwie, choć z gazety...
Rodzice Elżbiety Cwalinowej z Łazowskich mieszkali we Lwowie. Jakieś pismo w świątecznym dodatku wydało planszę z postaciami szopki narodowej. Tata Zbigniew, który był wtedy grzecznym chłopcem, ponaklejał je pieczołowicie na dyktę, powycinał, ponumerował. W latach dwudziestych w wielu polskich domach takie zabawy w narodowy teatrzyk były składnikiem wychowania patriotycznego. Do szopki dołączono plan sceny: pięknym pismem przedwojennej kaligrafii rozpisane miejsca poszczególnych bohaterów – gdzie Kościuszko, gdzie wieśniak huculski, gdzie król Sobieski, czy poeta Słowacki.
Sakralizacji tej zabawki dokonała historia.
Opowiada Elżbieta:
– W grudniu 1939 r. NKWD zabrało dziadka Łazowskiego, został zamordowany w Starobielsku, o czym zresztą dowiedzieliśmy się zupełnie niedawno. 13 kwietnia 1940 r. do domu przyszli sowieci deportować wrogów. Dali trzy godziny na spakowanie się. Wszyscy potracili głowy. Najprzytomniejsza okazała się domowa pielęgniarka. Poskładała do walizeczki biżuterię, która potem przydała się na lekarstwa, dzięki niej pozostali przy życiu. Tata, jego żona, mój starszy brat, bratowa mamy, siostra ojca z córeczką i babcia – wszyscy zostali wywiezieni do Kazachstanu.. Ojciec niechętnie opowiadał o tym okresie, ale wiem, że to było straszne, Trzy tygodnie w bydlęcych wagonach, wysiadka w stepie... Znaleźli się gdzieś koło Semipałatyńska.
Potem ojciec dostał się do polskiej armii. Do Andersa nie zdołał, trafił do Berlinga. Doszedł do Berlina, został w wojsku, kończąc służbę w Lublinie.
A szopka uratowała się przedziwnie.
Dom we Lwowie po wywózce Łazowskich został zaplombowany, z przeznaczeniem dla wyższych urzędników sowieckich. Ale Łazowscy mieli życzliwych sąsiadów, którzy chcieli zabezpieczyć, co się da. Włamali się. Zobaczyli spakowane pudło, to wynieśli. W środku, poza szopką, była rodzinna korespondencja, fotografie, dokumenty, kamera filmowa (ojciec interesował się kinem i fotografowaniem), aparat fotograficzny. Zakopali ten skarb.
Powiadomili o nim jedną z moich ciotek, która jeszcze we Lwowie została. Ona z rodziną postanowiła uciekać od sowietów przez San. Doszli do Tarnobrzega. Ale własność oficera polskiej armii była niebezpieczna. W Tarnobrzegu szopka znów powędrowała do ziemi, przed hitlerowcami.
Wróciła do domu po okupacji, po powrocie rodziny z Kazachstanu.
Co roku mama ją wystawiała w swoim mieszkaniu. Po śmierci ojca mam ją w spadku ja. I też na każde Boże Narodzenie ustawiam ją na kredensie, wiem, że wtedy wszyscy są razem.
Idzie Polska do Betlejem
Ewangeliczna opowieść o Narodzeniu w szopce Cwalinów jest tylko pretekstem do powtórki chwalebnej historii Polski. Jest wprawdzie Święta Rodzina, ale Trzech Mędrcow nie ma, jeśli pasterze, to z Podhala, nie ma wolu i osła, ale są konie – przy Skrzetuskim. Do Betlejem idzie cała Polska w przedwojennej reprezentacji.
Postaci jest 43, w interesującym zestawieniu. Zasłużeni i bohaterowie literaccy, gwiazdy nauki, polityki, ale to na pewno nie dzisiejsza lista sław. Z lewej strony dumny Jagiełlo, z prawej – Sobieski, Kazimierz Wielki, Kościuszko, Poniatowski, pułkownik Kiliński, Bartosz Głowacki. Jest hetman Czarniecki ale i gen. Haller, i – oczywiście – Piłsudski. Lista pisarzy skromna: Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz i Kraszewski. W panteonie narodowym znalazł się obowiązkowo Stanisławski (wiadomo: teatr we Lwowie) a z wielkich nauki – tylko Kopernik. Bogato natomiast wśród postaci „ku pokrzepieniu serc”: Skrzetuski, Wołodyjowski, przeor Kordecki oraz lirnik (wtedy jeszcze nie Wernyhora). Spośród klasy pracującej szopka narodowa wyróżnia górnika, rybaka, strażaka, skauta (?), policjanta, hutnika, kolejarza, marynarza. Rolnik nie jest zawodem, liczni wieśniacy i wieśniaczki tworzą geograficzny, acz niekompletny przekrój Polski: Hucułowie, Krakowiacy, Łowiczanie i – uwaga!– wieśniak ze skrzypcami z Lubelskiego. Z numerem 42.