W Bazylice Narodzenia NMP pod posadzką nawy głównej archeolodzy odnaleźli nietkniętą kryptę. Spoczywa tam prawdopodobnie ksiądz wschodniego obrządku. Mają nadzieję, że natkną się na grób samego Daniela Romanowicza, króla Rusi, który zmarł w Chełmie w 1264 roku
- Krypta została wybudowana w obrębie wejścia do dawnej świątyni - mówi Stanisław Gołub, chełmski archeolog i kierownik ekspedycji. - W tamtych czasach takie miejsca były szczególnie pożądane na pochówek. Były też bardzo kosztowne. Rodzina zmarłego musiała dużo zapłacić, aby akurat w tym eksponowanym miejscu pochować swojego bliskiego.
Przed rokiem archeolodzy odkryli zachodnią część jednej z czterech świątyń wzniesionych przez Daniela Romanowicza, króla Rusi, który zmarł w Chełmie w 1264 roku. Odnaleziony portal zachował się w stanie pozwalającym na jego rekonstrukcję.
Znaleziona w sąsiedztwie krypta ze szczątkami duchownego - zdaniem Gołuba - nigdy nie była obrabowana ani zniszczona. Dlatego też najpierw należało ją przewietrzyć i gruntownie odkazić. Znajdujące się w niej grzyby i pleśnie mogłyby być dla naukowców zabójcze.
Archeolodzy i antropolodzy wydobyli z krypty nie tylko ludzkie szczątki, ale też zachowane szaty i znalezione przy zwłokach przedmioty.
- Charakter szat jednoznacznie wskazuje, że pochowany w krypcie mężczyzna był księdzem obrządku wschodniego - wyjaśnia Borowska. - Pod głową miał poduszkę wypchaną ziołami. Poddamy je analizie. Znaleźliśmy również stułę z naszytymi na nią aksamitnymi krzyżykami, bogate zdobienia stroju i czapkę z wyhaftowanym na niej prawosławnym krzyżem. Przy zwłokach wypatrzyliśmy też oczko z pierścienia, jakie nosili księża. A jeśli chodzi o sam szkielet, to zachował się w komplecie, ale w nie najlepszym stanie.
Szaty i pozostałe artefakty trafią do konserwacji w najlepszych polskich pracowniach, po czym będą eksponowane w miejscowym muzeum. Szczątki ludzkie z całym ceremoniałem zostaną natomiast ponownie pochowane tam, skąd zostały zabrane, czyli wrócą na swoje miejsce.
- Taka nadzieja nam przyświeca - mówi Jerzy Łukomski, architekt ze Lwowa. - Ukraińcy nie znają swojej historii. Nasze zabytki zostały zniszczone, albo zapomniane. Dlatego badania w Chełmie mają dla nas tak ważne znaczenie.
Uczestnicy polsko-ukraińskiej ekspedycji wytypowali jeszcze inne miejsca w Bazylice, które chcą zbadać. Między innymi planują zdjąć fragment posadzki w środkowej części nawy. To jedyna okazja, gdyż niedługo w całej świątyni ma być wymieniana posadzka. W ubiegłym roku w ciągu sześciu miesięcy pracy zdążyli przebadać ponad 30 pochówków datowanych od XIII do XVII wieku.
- Ta świątynia kryje jeszcze tyle tajemnic, że pracę będę miał zapewnioną do emerytury - śmieje się Gołub. Przygotowuje się do kolejnych odkrywek w obrębie bazyliki i wiele sobie po nich obiecuje. Zadanie ma o tyle ułatwione, że na podstawie danych z georadaru, naukowcy wykonali ponad 100 odwiertów w posadzce, które teraz podpowiadają, gdzie jest szansa na najciekawsze znaleziska.
Poza kryptą pozwoliły już zlokalizować pochówek prawie dwumetrowego mężczyzny. Ciało zostało złożone w narożniku świątyni, co wskazuje, że pochowany był kimś znacznym - wojem lub duchownym.
Równie interesujące były również dwa ziemne pochówki szkieletowe z XIII wieku. Jeden z pochowanych musiał być kimś ważnym, skoro spoczął pod specjalnie zbudowaną konstrukcją architektoniczną.
Rozpoczęte w ubiegłym roku prace w chełmskiej Bazylice Narodzena NMP zostały rozłożone na pięć lat. Patronuje im Instytut Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie, Politechnika Lwowska oraz Ogólnoukraińska Dobroczynna Organizacja "Fundusz Dobroczynny Petra Poroszenki”.