Rada Miejska w Bełżycach przyjęła uchwałę o emisji obligacji na kwotę pięciu milionów złotych. Oznacza to, że zadłużenie gminy w ciągu dwóch lat wzrosło o dziesięć milionów. Część bełżyckich radnych ostro krytykuje burmistrz Joanną Kaznowską, zarzucając jej działanie na szkodę miasta i lokalnej społeczności. - Chciałabym zapewnić, że nie planuję kolejnych zobowiązań, ale tego nikt dziś nie może obiecać – mówi 52-letnia polityczka.
W Bełżycach wrze. 3 listopada radni zebrali się na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Miejskiej i odrzucili uchwałę w sprawie emisji obligacji o wartości pięciu milionów złotych. Spośród nich siedmiu było za, siedmiu przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.
4 listopada burmistrz Joanna Kaznowska opublikowała na Facebooku film, w którym stwierdziła, że „zaciąganie obligacji na oświatę jest aktualnie praktykowane przez wiele gmin w Polsce”. Przekonywała, że to jedyne rozwiązanie na sprostanie konieczności podwyższenia wynagrodzeń nauczycieli przy jednoczesnym „braku finansowego wsparcia ze strony rządu”.
Trzeba wiedzieć, że emisja obligacji to taki sposób pozyskania pieniędzy na bieżące potrzeby gminy, w którym ta otrzymuje środki, ale w kolejnych latach musi spłacać je z odsetkami. Jest to więc swoisty rodzaj zadłużenia się. Ma on jednak zapewnić gminie płynność finansową i pozwolić realizować zaplanowane wydatki, w tym utrzymanie szkół, inwestycje i remonty dróg.
5 listopada odbyło się kolejne nadzwyczajne posiedzenie Rady Miejskiej w Bełżycach, poprzedzone zresztą ponoć burzliwą dyskusją na Komisji Rozwoju Gospodarczego i Finansów. Ton dyskusji nadawały burmistrz Joanna Kaznowska i skarbnik gminy Olga Matyjasik.
- Środki zostaną przeznaczone na pokrycie deficytu budżetu. Oprocentowanie będzie zmienne, oparte na stawce WIBOR sześciomiesięcznym powiększonym o marżę. Odsetki zaś wypłacane co pół roku. Wydatki związane z emisją oraz obsługą długu pokryje gmina z dochodów własnych. Emisja obligacji to dla gminy sposób pozyskania środków na korzystnych warunkach. Umożliwia indywidualne ustalenie harmonogramu spłat i zapewnia bezpieczeństwo finansowe – mówiła Matyjasik.
- Problemem są podwyżki nauczycieli, które nie zostały w pełni pokryte z subwencji. Gmina musiała wypłacić wynagrodzenia i odprawy z własnych środków. Wydatki na oświatę wzrosły przez wyższe składki na fundusz socjalny i dodatki. Gmina nie ma wolnych środków, które mogłaby przesunąć na pensje. Jeśli uchwała o emisji obligacji nie zostanie przyjęta, trzeba będzie zdjąć pieniądze z inwestycji, także z funduszy sołeckich – przekonywała Kaznowska.
Lęk przed zarządem komisarycznym
Burmistrz Kaznowska obszernie tłumaczyła, dlaczego decyzja o emisji obligacji na kwotę pięciu milionów złotych jest konieczna dla funkcjonowania gminy. Opowiadała o konsekwencjach społecznych i politycznych ponownego odrzucenia tej uchwały przez radnych Rady Miejskiej.
- Szkoły to nie firmy. To wspólnota samorządowa, wobec której mamy obowiązki społeczne. Mieszkańcy często bardziej cenią szkoły niż inwestycje. Nieopłacenie wynagrodzeń nauczycieli poskutkuje pozwami i odsetkami. W takiej sytuacji konieczne będzie wstrzymanie inwestycji, zwrot dotacji, rezygnacja z projektów, takich jak remonty ulic. Jesteśmy też gminą miejsko-wiejską, mamy szkoły w mieście i na wsi. Musimy to pogodzić. Nie możemy zamknąć wsi drogi do edukacji. Zamknięcie szkoły to jak zamknięcie przyszłości tej społeczności.
- Odrzucenie uchwały może doprowadzić do wprowadzenia zarządu komisarycznego. Nie z powodu złej kondycji finansowej, ale z powodu braku współpracy Rady Miejskiej z burmistrzem. Komisarz przejmie zarządzanie gminą i będzie spłacał zobowiązania z kredytu. Jeśli się nie porozumiemy, zablokujemy inwestycje, a i tak nie pokryjemy deficytu. Brak decyzji doprowadzi do dalszego kryzysu. Naprawdę nie chcę, żeby nasze problemy rozwiązywał komisarz. Chcę, żebyśmy wspólnie znaleźli rozwiązania – mówiła Kaznowska.
Komu ma być wstyd?
Krytycznie o przemówieniu burmistrz Bełżyc wypowiedzieli się radni Tomasz Dobrowolski i Adam Anasiewicz. Zarzucali Kaznowskiej tworzenie kominów płacowych, bezsensowne wydatki, przerost płac i nepotyzm w Urzędzie Miejskim.
- Nie wstyd panom przychodzić do urzędu i spoglądać w twarz urzędnikom, kiedy mówicie, że jest ich za dużo? Zarzuty o nepotyzm, dyskryminację czy szantaże nie mają pokrycia w faktach. Zatrudniam ludzi zgodnie z prawem, niezależnie od miejsca zamieszkania. Nie mogę dyskryminować nikogo, kto chce pracować w urzędzie i spełnia wymagania – ripostowała Kaznowska.
Krystyna Tomczyk, prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Bełżycach, poinformowała, że nauczyciele na stan 1 listopada nie otrzymali wynagrodzeń, są rozczarowani i pełni obaw o przyszłość, bo praca w szkole to ich jedyny środek utrzymania.
Głos zabrał Michał Buda, Komisji Rozwoju Gospodarczego i Finansów.
- Szkoda, że ta dyskusja nie odbyła się miesiąc wcześniej. Może wtedy nauczyciele nie odczuliby skutków braku płynności. Nie szukajmy winnych. Ważne, by działać. Emisja obligacji to mniejsze zło. Dobrze, że padły propozycje oszczędności, także w innych obszarach niż oświata. Ale wciąż brakuje odpowiedzi, co dalej. Czy za rok znowu będziemy się zadłużać, czy zaczniemy ograniczać koszty?
- Nie mogę dziś jednoznacznie odpowiedzieć, jak będzie wyglądała polityka kredytowa gminy. Żyjemy w bardzo niestabilnych czasach. Rząd wprowadza zmiany, które trudno przewidzieć, a samorządy nie mają gwarancji stabilnego finansowania. Każda sesja Rady to dziś przesuwanie środków, reagowanie na decyzje wojewody i zadania zlecone bez pokrycia w środkach – podsumowywał Buda.
Bełżyce toną w długach
Wreszcie na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Miejskiej uchwała w sprawie emisji obligacji o wartości pięciu milionów złotych została przyjęta. Dziewięciu radnych zagłosowało za, czterech przeciw, jeden się wstrzymał.
- Chciałabym zapewnić, że nie planuję kolejnych zobowiązań, ale tego nikt dziś nie może obiecać - stwierdziła burmistrz Joanna Kaznowska.
Decyzja Rady Miejskiej w Bełżycach oznacza, że zadłużenie gminy w ciągu dwóch lat wzrosło o dziesięć milionów złotych.
