Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Kraj Świat

27 września 2025 r.
15:25

Polska o nim milczała, jakby nigdy nie istniał

Magdalena Bożko-Miedzwiecka – dziennikarka, rzeczniczka prasowa. Publikowała w Dzienniku Wschodnim, Newsweeku, Newsweeku Historii, Rzeczpospolitej, Twórczości, Akcencie, Karcie. Laureatka dziennikarskich nagród, m.in. Ostrego Pióra Business Centre Club, nagród w konkursie prasowym Mediów Regionalnych im. Jana Stepka za reportaże historyczne i społeczne, nagród Salus Publica Głównego Inspektora Pracy, nagrody im. Bolesława Prusa Związku Literackich Polskich.
Magdalena Bożko-Miedzwiecka – dziennikarka, rzeczniczka prasowa. Publikowała w Dzienniku Wschodnim, Newsweeku, Newsweeku Historii, Rzeczpospolitej, Twórczości, Akcencie, Karcie. Laureatka dziennikarskich nagród, m.in. Ostrego Pióra Business Centre Club, nagród w konkursie prasowym Mediów Regionalnych im. Jana Stepka za reportaże historyczne i społeczne, nagród Salus Publica Głównego Inspektora Pracy, nagrody im. Bolesława Prusa Związku Literackich Polskich.

Gdyby nie polscy piloci i mieszkańcy niewielkiej lubelskiej miejscowości, nikt by dzisiaj nie wiedział, że to w Woli Osowińskiej pod Radzyniem Podlaskim urodził się założyciel i pierwszy dowódca Dywizjonu 303. Polskie władze skutecznie wymazały pułkownika Zdzisława Krasnodębskiego z kart historii. Ale ludzie nie zapomnieli.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Jego ojciec, Zdzisław Jan, był potomkiem powstańca listopadowego, Józefa Krasnodębskiego. Dobrze wykształcony, obieżyświat. Do majątku w Woli Osowińskiej sprowadzał ze świata egzotyczne gatunki roślin i drzew, a pałacowy ogród urządził na wzór francuski.

Zdzisław urodził się 10 lipca 1904 roku. Nie nacieszył się długo dzieciństwem. W wieku 16 lat wstępuje na ochotnika do 201 Pułku Piechoty i w 1920 roku bierze udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Po wojnie dostaje się do Lwowskiego Korpusu Kadetów. Mierzący zaledwie 164 cm Krasnodębski otrzymuje piątą lokatę na 60 kadetów. Po maturze w 1925 roku wstępuje do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie.

Odbywa kursy pilotażu w Dęblinie i Krakowie, bierze udział w zawodach pilotów myśliwskich w Grudziądzu. Pnie się w górę. 1 września 1939 roku dowodzi III Dywizjonem Myśliwskim, a 17 września, po zawziętej walce powietrznej z Niemcami 10 ocalałych samolotów Dywizjonu przekracza granicę rumuńską, a potem francuską. Do czerwca 1940 roku walczy w Dywizjonie Francuskim.

Po upadku Francji Krasnodębski przedostaje się do Anglii i organizuje dywizjon myśliwski oparty na polskich pilotach. Dokładnie 85 lat temu, 31 sierpnia 1940 roku, polski Dywizjon, który otrzymuje nr 303 wyrusza do swojej pierwszej akcji w Bitwie o Anglię.

"Na moją interwencję władze angielskie zgodziły się na nadanie Dywizjonowi imienia Tadeusza Kościuszki i na namalowanie odznaki Kościuszki na kadłubach samolotów” – pisał Krasnodębski we wspomnieniach.

Zdzisław Krasnodębski jest pierwszym dowódcą Dywizjonu 303, który w ciągu zaledwie kilku pierwszych dni września wykonuje 6 lotów bojowych na niebie Anglii zakończonych sukcesem.

6 września 1940 roku jego myśliwiec zostaje zestrzelony. Wyskakuje w płonącym ubraniu, kilkaset metrów nad ziemią odbezpiecza spadochron. Ciało ma poparzone w 70 procentach. W szpitalu w East Grinsteadgenerał Sikorski dekoruje go Krzyżem Virtuti Militari.Na swojego następcę w dowodzeniu Dywizjonem 303 płk. Krasnodębski wyznacza przyjaciela Witolda Urbanowicza.

Kiedy kończy się wojna Zdzisław ściąga do Anglii żonę Wandę, działaczkę AK, uczestniczkę Powstania Warszawskiego. Zdzisław jest sławny na Zachodzie, dostaje intratne propozycje pracy. Odmawia. Uważa, że w Jałcie Amerykanie i Anglicy zdradzili Polskę. W komunistycznej Polsce tym bardziej nie widzi dla siebie miejsca. Zresztą – z wzajemnością. Wyjeżdża z żoną do RPA, gdzie pracuje jako taksówkarz. W 1951 emigrują do Kanady, nigdy nie przyjeżdżają do Polski. Zdzisław aż do swojej śmierci w 1980 roku bojkotuje komunistyczne władze.

A Polska milczy na temat znakomitego pilota, jakby nigdy nie istniał.

W 2006 roku jadę do Woli Osowińskiej na zaproszenie Andrzeja Koska, ówczesnego dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Borkach. Spotykamy się w starym, pięknym parku w Woli Osowińskiej. To tutaj wychował się Zdzisław Krasnodębski.

Pierwszy raz usłyszałem o nim w dzieciństwie, drugi raz w wojsku. A potem ksiądz Tkaczuk z Sobieszyna powiedział mi: Ty wiesz, że to z naszej Woli Osowińskiej pochodzi legenda polskiego lotnictwa? Wielki, zapomniany Polak – mówił Andrzej Kosek.

Kosek ma już wtedy zgromadzone dziesiątki materiałów na temat płk. Krasnodębskiego: zdjęcia, wspomnienia, artykuły z kanadyjskiej prasy. Nawiązał współpracę z polskimi pilotami, którzy od lat śledzili historię Zdzisława Krasnodębskiego. Daje mi do nich kontakty, zapowiada wielką wystawę.

To postać wybitna, a za nim idzie historia europejskiego lotnictwa, historia II wojny światowej – mówił mi w 2006 pilot Stanisław Basiak, pilot LOT-u roku. – Dlatego my nigdy nie zapomnimy. I zrobimy wszystko, żeby przywrócić tej postaci należną jej godność i honory.

Wszyscy dotrzymali słowa.

W 2010 roku szkoła w Woli Osowińskiej otrzymuje imię płk. Zdzisława Krasnodębskiego. Powstaje tu Izba Pamięci ze wszystkimi pamiątkami zgromadzonymi przez pilotów i pasjonatów lotnictwa. Na budynku GOK w Borkach widnieje muraw z postacią pułkownika na tle myśliwca. – My tym tutaj wszyscy żyjemy, a najbardziej młodzi ludzi – mówi mi Agnieszka Zając, dyrektorka Zespołu Placówek Oświatowych w Woli Osowińskiej.

W 2014 roku urny z prochami Zdzisława i Wandy Krasnodębskich sprowadzili z Kanady do Polski weterani Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie. Uroczysty pochówek odbył się na warszawskich Powązkach Wojskowych z należnymi honorami. Każdego roku we wrześniu do Woli Osowińskiej pod Radzyniem Podlaskim zjeżdżają najwyższe władze państwowe, wojskowe i elita polskiego lotnictwa. Oddają hołd płk. Zdzisławowi Krasnodębskiemu. W tym roku już po raz 15.

Historia zatoczyła koło. Z wielkiego świata wróciła do małej Woli Osowińskiej. Dzięki ludziom , którzy nie pozwolili Polsce o niej zapomnieć.

Kontakt do autorki: magdabozko@poczta.onet.pl

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Tam gdzie zaczyna się niebo. 35 lat Klubu Pilotów Doświadczalnych
Chełm
galeria

Tam gdzie zaczyna się niebo. 35 lat Klubu Pilotów Doświadczalnych

Chełm na trzy dni zamienił się w centrum polskiego lotnictwa. W Państwowej Akademii Nauk Stosowanych spotkali się ci, którzy od dekad przesuwają granice możliwości w powietrzu — piloci, inżynierowie i konstruktorzy z Klubu Pilotów Doświadczalnych, Inżynierów Prób w Locie i Spadochronowych Skoczków Doświadczalnych. Ich wspólna pasja i doświadczenie tworzą historię polskich skrzydeł od 35 lat.

BMW po kolizji z łosiem

Uważaj na leśne zwierzęta. Jesienią zwiększa się ryzyko kolizji

Kolizja na drodze z dzikiem, sarną czy łosiem może być tragiczna w skutkach. Kierowcy muszą być uważni szczególnie jesienią i zimą, bo wcześniej zapada zmrok.

W konferencji dotyczącej podpisania umów na realizację inwestycji uczestniczyli: Piotr Breś – wicemarszałek Województwa Lubelskiego, radni sejmiku województwa – Anna Kusiak i Ryszard Szczygieł, starosta powiatu łukowskiego Dariusz Szustek, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie – Paweł Szumera, zastępca dyrektora ds. administracyjnych ZDW – Krzysztof Kozieł oraz przedstawiciele wykonawców.

Kolejne miliony na drogi wojewódzkie

 Łącznie ponad 6 milionów złotych zostanie zainwestowanych w remont kolejnych dróg i ciągów pieszych. Chodzi o remont drogi wojewódzkiej nr 844 oraz budowę chodników w miejscowościach Czerśl i Ryżki.

Wybierz imię dla pisklęcia z Ogrodu Saskiego. Pierwszy paw od lat

Wybierz imię dla pisklęcia z Ogrodu Saskiego. Pierwszy paw od lat

Miasto Lublin zaprasza mieszkańców do wspólnej zabawy. Trwa akcja, w której można pomóc wybrać imię dla najmłodszego mieszkańca Ogrodu Saskiego. Mały paw, który właśnie kończy trzy miesiące, czeka na swoje pierwsze imię.

Pożar juz ugaszono

Pożar hałdy śmieci przy Metalurgicznej w Lublinie

11 zastępów i 38 strażaków gasiło pożar hałdy śmieci przy ul. Metalurgicznej w Lublinie. – Akcja gaśnicza zakończyła się o godzinie 10.30 – poinformował mł. bryg. mgr inż. Andrzej Szacoń, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.

Skaner

Skaner w Koroszczynie prześwietli każdą skrytkę

Skaner RTG prześwietli każdą ciężarówkę w Koroszczynie. Urządzenie ma przyspieszyć odprawy towarowe na przejściu granicznym.

Magdalena Bożko-Miedzwiecka
Komentarz

Mieli porywać, torturować i zabijać. Komentarz do wstrząsającego tekstu o księdzu Eugeniuszu Kościółko

Było ich trzech, weszli do domu przez uchylone okno. Spał, gdy otrzymał pierwszy cios w głowę, na chwilę stracił przytomność. Potem związali go profesjonalnym węzłem i bili bagnetem po całym ciele, najmocniej po głowie. Ciosy padały jeden po drugim, przez kilka godzin. Nic nie mówili, o nic nie pytali, niczego nie chcieli. Bili go i demolowali dom. Była noc z 19 na 20 listopada 1984 roku – dokładnie miesiąc po porwaniu i zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki. Ksiądz Eugeniusz Kościółko z parafii w Kazimierzówce miał być kolejną ofiarą „nieznanych sprawców”.

Ksiądz  Eugeniusz Kościółko urodził się 1 września 1939 r. w malowniczych Tyszowcach nad rzeką Huczwą na Zamojszczyźnie

Esbecy chcieli zabić księdza. Ujawniamy wstrząsającą historię po 40 latach ciszy

Dlaczego prześladowali, torturowali, mordowali? Najpierw dlatego, że mogli. Byli bezkarni i zapewne myśleli, że tak będzie zawsze. A potem ze strachu, z bezradności, z zemsty za to, że ich czas się kończy. Tu nie było żadnej idei, były najbardziej pospolite i prymitywne motywacje. Nigdy nie padło: zabij. Ale oni dobrze wiedzieli co mają robić.

Bartosz Wolski wierzy, że Motor wkrótce wyjdzie na prostą

Bartosz Wolski (Motor Lublin): Mocno wierzę, że będzie już tylko lepiej

Miało być przełamanie, a było lanie. W piątkowy wieczór Motor przegrał u siebie z GKS Katowice aż 2:5. Lublinianie muszą się szybko pozbierać, bo już w kolejny piątek czeka ich następne domowe spotkanie, tym razem z Widzewem Łódź.

zdjęcie ilustracyjne

Radny sejmiku walczy o Lubelski Bon Turystyczny. Chce poznać protokoły z konsultacji

Radny sejmiku Wojciech Sosnowski (KO) nadal walczy o Lubelski Bon Turystyczny. W czerwcu zarząd województwa odpowiedział, że „prowadzi analizę zasadności wprowadzenia takiego rozwiązania”. Radny dopytuje teraz o efekty.

basen Jelonek

Awaria. Basen w Parczewie nieczynny

Basen Jelonek w Parczewie zamknięty. Powodem jest awaria.

30 lat w eterze. Radio Centrum świętuje jubileusz
ZDJĘCIA
galeria

30 lat w eterze. Radio Centrum świętuje jubileusz

Najwięcej rocka w mieście, pasja, odkrywanie siebie i przyjaźnie na całe życie – takie jest Akademickie Radio Centrum, które w tym roku obchodzi 30-lecie swojej obecności na antenie. Dla jednych to kuźnia talentów, dla innych symbol niezależnego, studenckiego ducha Lublina.

Chełmianka zremisowała ze Starem Starachowice. "Są sytuacje, brakuje skuteczności"

Chełmianka zremisowała ze Starem Starachowice. "Są sytuacje, brakuje skuteczności"

Kolejna strata punktów Chełmianki. Tym razem drużyna Ireneusza Pietrzykowskiego zremisowała na wyjeździe ze Starem Starachowice 1:1.

Końskowolski kiermasz cieszy się popularnością nie tylko wśród wielbicieli ogrodów
Końskowola

Zapraszają na Jesienny Kiermasz Ogrodnictwa i Produktów Regionalnych

W niedzielę, 19 października, na terenie Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli odbędzie się tradycyjny Jesienny Kiermasz Ogrodnictwa i Produktów Regionalnych. Wydarzenie od lat przyciąga miłośników ogrodnictwa, lokalnych smaków i rodzinnej atmosfery.

Ścianę w jednym z pokoi mieszkalnych schroniska przy ul. Wołyńskiej 69, zdobią fotografie tych, którzy odnaleźli już swój dom, tam gdzieś na górze
Chełm

Między karetką a godnością. Ostatni dzień pana Adama

Nie miał domu, ale miał adres. Nie miał rodziny, ale miał ludzi, którzy się o niego martwili. Kiedy zachorował, walczył – z bólem, z nowotworem, z poczuciem bycia niewidzialnym. Zmarł pomiędzy dwiema instytucjami: szpitalem, który nie mógł go zatrzymać, i schroniskiem, które nie mogło go przyjąć.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium