Nowa propozycja Rady Miasta Puławy dotycząca powiązania wysokości opłat za odbiór śmieci ze zużyciem wody jest już nieaktualna. Po krytyce ze strony mieszkańców prezydent wycofał gotowy projekt uchwały z obrad listopadowej sesji.
Nowy system opłat miał być receptą na podwyżki. Radni uznali, że wzrost stawki z 10,5 na 14 zł za osobę to zbyt wiele. Artur Kwapiński (PiS) przekonywał, że należy znaleźć takie rozwiązanie, które wyeliminuje nadużycia. Obecnie znaczna część mieszkańców jest niezarejestrowana. To oznacza, że w praktyce za odbiór ich śmieci, płacą pozostali klienci ZUK.
Uznano, że rozwiązaniem, które uszczelni system i równomierniej rozłoży koszty, będzie powiązanie opłat ze zużyciem wody (ciepłej i zimnej). Stawka za śmieci miała wynosić 5 zł za każdy metr sześcienny. Przyjęto (na podstawie danych ze spółek), że mieszkańcy Puław używają średnio 2,7 metra sześciennego wody, więc po zmianach średni rachunek w 3-osobowej rodzinie miał wynosić ok. 40 zł miesięcznie. W porównaniu do pierwotnej propozycji (14 zł/os) byłoby to o 1,5 zł mniej.
Problem w tym, że przyjęta średnia (2,7 m3/os/mc) nie jest miarodajna. Mieszkańcy Puław, którzy dowiedzieli się o propozycji nowych stawek, porównali je do swoich rachunków i odkryli, że taniej nie będzie. Wystarczy, żeby zużycie na osobę wzrosło do 3,2 metra na osobę, by statystyczna trzyosobowa rodzina zapłaciła nie 40,5 a 48 złotych. Przy 3,5 metrach byłoby to już 52 zł.
Opór społeczny, szereg niepochlebnych komentarzy, które pojawiły się w mediach na wieść o nowych zasadach oraz argumenty wysuwane przez część radnych opozycyjnych, dotarły do Urzędu Miasta. Prezydent Janusz Grobel zdecydował, że projekt uchwały w sprawie nowych opłat za śmieci zostanie zdjęty z porządku obrad listopadowej sesji.
– Taka była decyzja prezydenta. W trakcie prac nad tym projektem pojawiły się różne wątpliwości, obawy, zgłoszono nowe uwagi. Gdyby to zależało ode mnie, pracowalibyśmy na tym dalej, bo to naprawdę innowacyjne rozwiązanie, ale wygląda na to, że będziemy mieli nowy podejście do tego tematu – tłumaczy Tadeusz Kocoń, wiceprezydent i przewodniczący zespołu, który przygotował projekt uchwały w sprawie nowych opłat za odbiór odpadów.
Zespół prawdopodobnie swoją pracę nad projektem rozpocznie od nowa. Według radnego Pawła Maja, to dobra wiadomość. – Od początku byłem przeciwny łączeniu zużycia wody z opłatą za śmieci. To byłoby zupełnie nielogiczne i drogie, bo generujące dodatkowe koszty administracyjne. Moim zdaniem kluczem do uniknięcia podwyżek jest walka z rosnącymi opłatami marszałkowskimi za składowanie śmieci. Niestety nie słyszę, żeby ktokolwiek podnosił ten problem w dyskusji publicznej – mówi bezpartyjny samorządowiec.
Podwyżki opłat za śmieci są efektem przede wszystkim rosnących stawek marszałkowskich za składowanie odpadów, które ustala rząd. Do 2020 roku mają one być już ponad dwukrotnie wyższe od obecnych (wyniosą 270 zł za tonę odpadów zmieszanych). Wprowadzenie tak drastycznych podwyżek przez radę ministrów wynika natomiast z unijnej dyrektywy. Ta zakłada, że za trzy lata połowa wyrzucanych metali, tworzyw sztucznych i szkła ma być poddana recyklingowi. Obecnie wskaźnik ten w całym kraju wynosi poniżej 30 procent. Ministerstwo Środowiska poinformowało, że jeśli nie dostosujemy się do dyrektywy, na Polskę mogą zostać nałożone kary finansowe.