(fot. AMW)
Miał być dumą PRL-u. Planowano tu sanatorium dla funkcjonariuszy MO lub szpital MSW. Nigdy nie ukończony budynek z trzystoma pokojami trwale wpisał się już w krajobraz Nałęczowa. Lokalne władze marzą o jego wyburzeniu, a zarządca bezskutecznie próbuje go sprzedać
Budynek ma sześć pięter i rozpościera się na działce o powierzchni ponad 3 hektarów. Jego budowę przy ul. Spółdzielczej rozpoczęto w grudniu 1983 r. W latach 90. kilkakrotnie prace przerywano i wznawiano, aż w końcu z powodu braku funduszy z MSW, a potem MSWiA, definitywnie zarzucono. By nieukończony gmach nie popadł w ruinę zapewniono więc państwowe środki na ochronę (i psa), oświetlenie, a nawet ogrzewanie. Nie udało się jednak doprowadzić do ukończenia prac budowlanych. Nie znalazł się też żaden chętny do zakupu nieruchomości.
Początkowo nieruchomość skarb państwa próbował zbyć poprzez starostę puławskiego, potem przez Agencję Mienia Wojskowego. Ta ostatnia od czterech lat regularnie wystawia ją na sprzedaż, ale klient gotowy zapłacić ok. 10 mln złotych jeszcze się nie pojawił. Agencja jest jednak dobrej myśli.
– Każda nieruchomość wymaga odpowiedniego czasu ekspozycji na rynku. Czasem wymaga to nawet kilkunastu przetargów – tłumaczy Małgorzata Weber, rzecznik prasowy AMW.
Co można zrobić z dziewięciokondygnacyjnym budynkiem o powierzchni użytkowej sięgającej prawie 17 tysięcy metrów kwadratowych, z 300-ma pokojami, w odległości około kilometra od Parku Zdrojowego, z widokiem na malowniczy wąwóz?
– Staramy się kierować ofertę do inwestora z branży hotelarskiej, ochrony zdrowia etc. Jednak do przetargu może przystąpić każdy, a my nowemu właścicielowi nie możemy niczego narzucić – dodaje Weber.
W to, że ktoś zapłaci agencji żądaną kwotę i zaadaptuje nieskończone sanatorium np. na cele turystyczne wątpią władze Nałęczowa. Zdaniem burmistrza, mimo dobrego stanu technicznego obiekt ma poważną wadę.
– Nie nadaje się do adaptacji, bo nie spełnia współczesnych norm budowlanych. Rozsądnym wyjściem byłoby jego zburzenie i nowe zagospodarowanie działki. Ale wtedy cena za tę nieruchomość musiałaby być znacznie niższa – tłumaczy.
Burmistrz krytykuje także sposób sprzedaży. Jego zdaniem burmistrza, skuteczniej i taniej od wojskowej agencji, zrobiłaby to np. wyłoniona w przetargu firma specjalizująca się w handlu nieruchomościami.
AMW działkę przy ul. Spółdzielczej ponownie wystawi na sprzedaż pod koniec czerwca. Za ile? Jeszcze nie wiadomo.
Tymczasem opuszczony gmach od lat jest atrakcją dla urban explorerów, którzy po przechytrzeniu ochrony, dostają się do środka, robią zdjęcia i filmy, a następnie wrzucają je do sieci. Przyciąga ich niedostępność, skala budynku, jego puste, niedokończone wnętrza i widok z dachu – najwyższego punktu w mieście.