Nie ma dowodów na to, że Małgorzata J. podała swojemu 5-miesięcznemu dziecku narkotyk. Tak orzekł we wtorek rano Sąd Rejonowy w Puławach.
Wtedy sprawą zajęła się prokuratura. W mieszkaniu matki dziecka pojawili się policjanci w poszukiwaniu śladów po narkotyku. Dziadek dziecka powiedział im, że z domu były wynoszone już śmieci. A w nich mogło się znajdować opakowanie po gotowym obiadku, które zjadło dziecko tuż przed wystąpieniem dziwnych objawów.
Według sądu policjanci jednak stwierdzili, że do zsypu schodzić nie będą. W ten sposób nie udało się znaleźć przedmiotu, który mógłby stanowić kluczowy dowód w sprawie.
Śladowe ilości amfetaminy znaleziono w organizmie matki. Ale na to zdaniem sądu mogło mieć wpływ to, że przed podaniem jedzenia dziecku, matka go skosztowała.
Sąd uznał, że dziecko rzeczywiście było pod wpływem amfetaminy, ale uniewinnił matkę. Dlatego, że zabrakło jednoznacznych dowodów potwierdzających że to właśnie ona podała dziecku narkotyk. Dostęp do dziecka mieli również inni członkowie rodziny oskarżonej Małgorzaty J.: jej rodzice oraz brat i siostra.
Poza tym sąd wziął pod uwagę zachowanie kobiety, która przez cały czas interesowała się zdrowiem dzieckiem i martwiła o nie.
- Tak w ocenie sądu nie zachowuje się osoba, która podaje dziecku substancje psychotropowe - powiedział sędzia Wojciech Łączewski w uzasadnieniu orzeczenia.
Więcej informacji z Puław na www.mmpulawy.pl