Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie widzi potrzeby zmian w prawie dotyczącym ochrony zabytków, o które apelował puławski samorząd. Chodziło o likwidację zapisów pozwalających na wstrzymywanie prac budowlanych na „zabytkach”.
Nowe przepisy są bezlitosne dla samorządów, o czym na własnej skórze w tym roku przekonały się Puławy. Według nowych zapisów ustawy o zabytkach, wszczęcie procedury, której celem jest ustalenie przez konserwatora, czy dany obiekt należy wpisać do rejestru, skutkuje automatycznym wstrzymaniem prac budowlanych. To oznacza, że każdą inwestycję, bez względu na stopień jej zaawansowania i posiadane pozwolenia, umowy na finansowanie itd. można zatrzymać w dowolnym momencie. Historia remontu „Domu Chemika” udowadnia, że wystarczy do tego stowarzyszenie, które w swoim statucie ma ochronę zabytków i wniosek do wojewódzkiego konserwatora o wszczęcie procedury o wpis do rejestru.
Puławscy radni uznali, że zapisy te są niewłaściwe i należy je zmienić. W maju tego roku wystosowali więc apel do posłów i senatorów ziemi lubelskiej, by ci opowiedzieli się za zmianami w prawie. Dokument podpisały wszystkie siły polityczne reprezentowane w puławskiej radzie miasta, a więc PiS, PSPP, PO oraz radni niezależni.
Podczas ostatniej sesji, przewodnicząca rady miasta, Bożena Krygier, poinformowała o odpowiedzi, jaka nadeszła w tej sprawie ze strony posła Jarosława Sachajko (Kukiz’15). Z przytoczonego pisma wynika, że ministerstwo, czyli resort kultury nie tylko nie prowadzi obecnie żadnych prac legislacyjnych w kształcie proponowanym przez puławski samorząd, ale także nie zamierza ich prowadzić.
Inicjatywa poprawienia niekorzystnych zapisów została tym samym odrzucona. – Nie możemy być w pełni zadowoleni z tej odpowiedzi, bo uważamy, że mieliśmy rację i zmiany, które proponowaliśmy, ułatwiłyby działania samorządów w całym kraju – przyznała w rozmowie z nami przewodnicząca Krygier.