Pracownik został dyscyplinarnie zwolniony za rzekome podszywanie się pod innego pracownika Urzędu Gminy w Puławach. Stracił posadę, mimo że kilka dni wcześniej prokuratura umorzyła postępowanie. Teraz w sądzie pracy mężczyzna walczy o przywrócenie na stanowisko
- Prokuratura umorzyła postępowanie, a ja mimo to zostałem zwolniony. Trzy dni później. W uzasadnieniu wydano na mnie wyrok, chociaż nie zostały mi postawione zarzuty - opowiada Banaszek, który pracował w urzędzie gminy na stanowisku inspektora ds. gospodarki nieruchomościami. - Co ciekawe w międzyczasie wójt zlikwidował moje stanowisko, które funkcjonowało w urzędzie od 30 lat. Jakoś wcześniej nie twierdził, że jest zbędne.
Jak tłumaczy prokurator rejonowy w Puławach sprawa została umorzona, bo nie udało się wykryć sprawcy.
- Potencjalnym sprawcą mógł być jeden z pracowników urzędu gminy lub osoby z jego otoczenia. Nie mogę jednak podać ich danych, bo postępowanie toczyło się w sprawie a nie przeciwko komuś - tłumaczy Dariusz Lenard, prokurator rejonowy w Puławach. - Postępowanie zostało umorzone 24 grudnia ubiegłego roku wobec niewykrycia sprawcy. Osoba, której dane zostały wykorzystane i wójt złożyli w związku z tym zażalenia. Sąd ich jednak nie uwzględnił.
Były pracownik urzędu gminy nadal walczy o przywrócenie na stanowisko.
- Domagam się też wynagrodzenia za okres pozostawania bez pracy. W tym tygodniu odbędzie się kolejna rozprawa, która mam nadzieję przyniesie jakieś rozstrzygnięcia - zaznacza Banaszek. - Mija już prawie rok jak zostałem pozbawiony możliwości zarobku, a mam dwoje małych dzieci. Posiadam wszelkie niezbędne kwalifikacje, łącznie ze studiami podyplomowymi, żeby pracować na tym stanowisku.
Krzysztof Brzeziński, wójt gminy Puławy odmawia komentarza i twierdzi, że cała sprawa ma związek z kampanią wyborczą. - Sprawa jest w sądzie pracy, więc do czasu jej rozstrzygnięcia nie będę niczego komentował. Wszystko, co się wokół mnie dzieje to brudna kampania wyborcza - mówi Brzeziński.