200 zł otrzyma każdy, kto znajdzie padłego dzika i zgłosi to wójtowi lub staroście. Ale to nie wszystko: marszałek mówi też o odstrzeleniu całej populacji tych zwierząt w województwie. Akcja wiąże się z rosnącym zagrożeniem afrykańskim pomorem świń (ASF).
Na czwartkowej sesji sejmiku województwa radni jednomyślnie (zarówno koalicji PO-PSL jak i opozycyjnego PiS) przegłosowali apel do rządu, w którym wyrażają zaniepokojenie opieszałością w podejmowaniu skutecznych działań w związku z rozprzestrzenianiem się ASF.
Jak czytamy w stanowisku, w 2016 roku stwierdzono 161 przypadków znalezienia dzików zarażonych wirusem, a w ciągu niespełna sześciu miesięcy tego roku było ich już 185. Znacząco wzrosła także liczba wykrytych ognisk ASF u świń – 37 przy zaledwie dwóch w roku ubiegłym. Najwięcej zarażeń – osiem – odnotowano w województwie lubelskim. Zarażone stada trzeba wybijać.
W apelu radni domagają się od rządu m.in. odblokowania środków na walkę z wirusem, ścisłej kontroli sanitarnej żywności importowanej z Ukrainy i Białorusi oraz skutecznego odstrzału dzików. Ale samorząd województwa postanowił także bezpośrednio zaangażować się w walkę z niebezpieczną chorobą.
– Apeluję do mieszkańców i samorządowców o zgłaszanie przypadków znalezienia padłych dzików. Każdy, kto poinformuje o takiej sytuacji wójta lub starostę, otrzyma 200 zł – zapowiada Sławomir Sosnowski, marszałek województwa lubelskiego. Pieniądze mają pochodzić z budżetu województwa.
Marszałek nie ma wątpliwości, że jedynym ratunkiem jest odstrzał dzików. Według szacunków w naszym regionie może być ich nawet 25 tys. sztuk. – Uważam, że populację tych zwierząt na naszym terenie należy zlikwidować. Nic nie stanie na przeszkodzie, żeby później, po zażegnaniu niebezpieczeństwa, ją odbudować – dodaje marszałek i przywołuje wyniki badań przeprowadzonych przez Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Według nich na 15 zbadanych martwych dzików, 12 było zakażonych ASF.
Podobnego zdania są rolnicy, którzy pojawili się na czwartkowej sesji sejmiku. – Martwych dzików w lasach wkrótce mogą być tysiące. Trzeba do nich strzelać i wyczyścić nasz teren. To hańba, że dzik staje się świętą krową indyjską – mówi Marek Sulima, hodowca trzody chlewnej i radny powiatu bialskiego.
– To jest niewykonalne. Nie da się wybić populacji w całości – komentuje Andrzej Łacic, przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Lublinie. – Przecież dziki występują także za naszą wschodnią granicą i w sąsiednich województwach. Można jedynie ograniczać ich populację i to jest realizowane.