Senat Uniwersytetu Przyrodniczego może zdecydować o likwidacji Wydziału Biogospodarki w Zamościu. Od następnego roku akademickiego kilkudziesięciu studentów będzie mogło kontynuować naukę na wydziałach w Lublinie. Ok. 60 pracowników od 30 września przyszłego roku pożegna się z pracą.
- Głównym powodem jest wyczerpanie bazy rekrutacyjnej. Prowadzenie studiów jest opłacalne, kiedy można przyjąć minimum 50 osób - mówi prof. Marian Wesołowski, rektor Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
Według naszych informacji na pierwszy rok studiów zapisało się 28 osób, a w minionych latach bywało jeszcze mniej chętnych do rozpoczęcia nauki. Władze uczelni decyzję o wygaszeniu wydziału argumentują dodatkowo względami finansowymi.
- W tym roku wydział po raz drugi otrzymał kategorię C. To oznacza, że nie dostanie dotacji z ministerstwa. A rocznie dopłacamy do niego 2,6 miliona złotych - tłumaczy rektor Wesołowski.
Dla ok. 60 pracowników wydziału decyzja oznacza, że po 30 września zostaną bez pracy. W tym gronie jest ok. 26 nauczycieli. - O sposobie ich odejścia będziemy jeszcze rozmawiać. Nie gwarantujemy im zatrudnienia w Lublinie, ale dziekani trzech wydziałów wiedzą, że jest wskazane zatrudnianie pracowników cennych, czyli takich, którzy mają na koncie publikacje - mówi rektor uniwersytetu.
Co będzie, jeśli Senat nie zgodzi się na wygaszenie zamojskiego wydziału? - Wtedy trzeba będzie zacisnąć zęby i dalej dopłacać do jego funkcjonowania - podsumowuje Wesołowski.